Mury kaliskich kamienic skrywają zapomniane historie. Kalisz to jedno z najstarszych miast w Polsce. Przez lata położone było w pobliżu granicy dwóch zaborów – pruskiego i rosyjskiego. Tutaj, na styku dwóch imperiów, historia światowa spotkała się z historią dnia codziennego. W Kaliszu bywał Fryderyk Chopin, a fabryka Szrajera produkowała najpiękniejsze lalki w Polsce, karierę pisarską zaczynała tu Maria Konopnicka, a Wincenty Boretti rozwijał swój fotograficzny biznes. Wszystkie te historie, i wiele innych, zapisały się na murach kaliskich kamienic.
To miłość sprawiła, że w Kaliszu zaczęto produkować „najpiękniejsze lalki w Polsce” – jak przyjęło się mówić o produktach fabryki Szrajera. To dzięki sukcesom lalek dyrektor fabryki mógł pozwolić sobie na okazałą kamienicę, która stoi w mieście do dziś.
Adam Szrajer zatrudnił się w fabryce zabawek Jakuba Fingerhuta na przełomie XIX i XX w. Kiedy dokładnie? – Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że Szrajer został mężem córki Fingerhuta, Berty, i w 1901 r. awansował na stanowisko dyrektora fabryki.
Rzutki przedsiębiorca rozwinął zabawkarski biznes. Lalki wykonywane były z drewnianego korpusu na stawach kulkowych wraz z biskwitową głową, czyli wstępnie spieczoną masą ceramiczną. Potocznie były nazywane szrajerkami. Produkowano je przy ul. Niecałej 2 w budynku po byłej fabryce sukna Repphanów. Firma Szrajera była wówczas jedną z większych w Kaliszu.
Dzięki wzbogaceniu się na produkcji lalek, rodzina Szrajerów zbudowała charakterystyczny budynek przy ul. Kościuszki 9. Kamienica powstawała w latach 1904-1905. Budynek wykonany został w stylu secesyjnym. Przez lata był wielokrotnie remontowany. Został również wpisany do rejestru zabytków architektury Kalisza.
Do 1909 r. w budynku przy ul. Kościuszki 9 mieściła się pensja Heleny Semadeniowej, a w latach 1909-1919 – pensja Wandy Motylewskiej. Była to prywatna szkoła średnia ogólnokształcącą z internatem dla dziewcząt. W 1910 r. nauczycielką w szkole została kaliska pisarka Maria Dąbrowska, która uczyła w niej geografii. W latach 1919-1929 w kamienicy powstało Gimnazjum im. Marii Konopnickiej.
Dopiero po II wojnie światowej w kamienicy przy ul. Kościuszki 9 zamieszkali lokatorzy. Jej właściciel najczęściej zajmował pierwsze piętro, ponieważ znajdowały się na nim największe pomieszczenia. Od frontu pierwsze piętro budynku jest najbardziej okazałe, dlatego chętnie wybierano właśnie to miejsce.
Kamienica przy ul.Kościuszki 9 to czterokondygnacyjny budynek wzniesiony na planie prostokąta. Fasada kamienicy wykonana jest w stylu wiedeńskiej secesji, która wyróżniała się zamiłowaniem do linii giętych, asymetrycznych, oraz do figur i brył geometrycznych, zwłaszcza kwadratu. Zredukowany został ornament i motywy roślinne. Motywy głów kobiecych, mają wspierać balkon, znajdujący się na środku kamienicy. Budowla wzbogacona jest również o roślinne ornamenty, które są charakterystycznym motywem secesji.
Wincenty Boretti pobierał nauki w Warszawie, lecz to dla Kalisza zasłużył się najbardziej, tworząc wiele wspaniałych i perfekcyjnych pod względem technicznym fotografii. Jego talent został doceniony w 1882 r., gdy na wystawie w Moskwie otrzymał medal z podobizną cara Aleksandra III.
Boretti przeniósł się z Mińska Gubernialnego [dzisiejszy Mińsk] do Kalisza w 1891 r. Przy ul. Niecałej 12 otworzył swój zakład fotograficzny pod nazwą Warszawski Zakład Fotograficzny Wincentego Boretti. Na odwrocie każdego zdjęcia, wykonanego w swojej pracowni, umieszczał znak medalu.
Boretti wydał wiele albumów fotograficznych, między innymi zdjęcia przedstawiające widoki Kalisza, specjalny album z wystawy archeologicznej i dzieł sztuki w Kaliszu, a także zbiór zdjęć dla Marii Konopnickiej.
Jego zakłady (również przy ul. Warszawskiej i na pl. Św. Józefa) funkcjonowały w Kaliszu do 1914 r. Po wybuchu I wojny światowej dom przy Niecałej uległ spaleniu, a słuch o Wincentym Boretti zaginął.
Piękny budynek przy ul. Niecałej był inspiracją dla wielu kaliskich fotografów. Wspaniała, oszklona weranda, która została wzniesiona na planie owalu, tworzyła tajemniczą i romantyczną atmosferę. Dawniej miała znajdować się tam również cukiernia i restauracja. W latach 20. XX w. półokrągłą werandę otaczał nieduży ogródek.
W 1914 r. budynek został doszczętnie zburzony – pozostały po nim jedynie kolumny. Miasto, aby odbudować obiekt, postawiło warunek – zrezygnowanie z kolumnady. Nowi właściciele, Emil i Waleria Dorota Sztarkowie (właściciele kaliskiej fabryki mydła), zaakceptowali ten wymóg. Nad nowym projektem rozpoczął pracę Albert Nestrypke. W 1925 r. architekt oddał do użytku trzypiętrową, neoklasyczną kamienicę.
Jedną z tajemnic „domu pod kolumnami” jest plotka, która mówi, że w budynku mieściła się loża masońska.
Wiarygodnym źródłem wydaje się artykuł Fascynujący dom z kolumnami, Anny Tabaki i Macieja Błachowicza, którzy twierdzą: „Bogumił Kunicki w swoich Balladach kaliskich pisze, że siedzibą »Hesperusa« [tak nazywała się kaliska loża masońska] był okazały »dwupiętrowy dom z kolumnami«. Niestety w 1796 r. nie było jeszcze żadnego okazałego »domu z kolumnami«. W 2002 r. Iwona Barańska, na podstawie badań w warszawskim Archiwum Akt Dawnych, ustaliła, że taki budynek wzniesiono dopiero w 1832 r. Organizacja masońska nie istniała wtedy od 11 lat!” („Życie Kalisza”).
Przed I wojną światową budynek zajmowała redakcja „Gazety Kaliskiej”, a także restauracja-cukiernia Grand Cafe. W okresie międzywojennym była to siedziba Kasy Chorych i kantor Kaliskiej Parowej Fabryki Ultramaryny Płocki, Wasserman i S-ka. Natomiast, w czasie okupacji Kalisza przez hitlerowców, w budynku siedzibę miało Landratsamt, czyli niemieckie starostwo powiatowe. Do lat 90. XX w. na parterze znajdowała się galeria sztuki współczesnej.
Dom Kowalskiego został zaprojektowany przez architekta Alberta Nestrypke, który był nie tylko kaliskim architektem projektującym budynki, ale także zajmował stanowisko architekta powiatowego i zasiadał w komisji ds. zatwierdzania planów na odbudowę Kalisza po I wojnie światowej. Nestrypke projektował w duchu modernizmu, nowoczesnego wówczas stylu architektonicznego, rodzącego się na początku dwudziestolecia międzywojennego.
Dwa duże mieszkania w części frontowej Domu Kowalskiego zajmowali właściciele. Było tu jeszcze dziewięć innych mieszkań, z których największe składało się z sześciu pokoi. Dom był luksusowy, mieszkańcy dysponowali ciepłą wodą i kuchenkami na gaz.
Z książki Skrawek nieba Janiny David [Dawidowicz] wyłania się obraz tego miejsca, będącego jej domem rodzinnym. Kamienica została wybudowana w 1930 r. przez dziadka autorki, Maurycego Kowalskiego, i jego brata, Leona. Rodzina ta była jedną z najbogatszych w Kaliszu. Pani Janina opowiada historię swoich bliskich i domu przy Piłsudskiego: „[...] Kamienica dziadków stała na należącej do nich narożnej parceli przy głównej ulicy, miała pięć pięter i była nazywana domem braci Kowalskich. Nazwisko Kowalskich było znane w całej okolicy i wszyscy rozpoznawali długi, czarny samochód dziadka. [...] Pełno tam [w domu] było kryształów i portretów w ciężkich, pozłacanych ramach. Meble zostały specjalnie zaprojektowane. Wszędzie leżały dywany, w oszklonych biblioteczkach stało mnóstwo książek. Wszystko razem sprawiało wrażenie przestronności.”
Dwa mieszkania od frontu domu przeznaczono na użytek rodziny, pozostałe wynajmowano. Na parterze mieściły się sklepy „[...] do lodziarni pana Gei chodziło się na świetną cassatę [tradycyjne, sycylijskie ciasto]”.
Ozdobą domu stała się zainstalowana w 1935 r. elektryczna winda, która poruszała się z prędkością 5 m/s, a jej wnętrze wyłożone było różnymi gatunkami szlachetnego drewna. Znajdowało się tam również kryształowe lustro. Z książki Skrawek nieba Janiny David wyłania się też ciekawy obraz przedwojennego Kalisza: „[...] Z tego okna mogłam obserwować rząd dorożek, które na rogu ulicy czekały na pasażerów. Dorożkarze w długich, nieforemnych, granatowych płaszczach stali grupkami, dyskutując i paląc papierosy [...] Na wprost naszego domu, po drugiej stronie ulicy, wznosiło się strome wzgórze zwieńczone niskim, kruszącym się, ceglanym murem. Za murem rozciągał się ogromny cmentarz katolicki [...]”.
Życie toczyło się szczęśliwie i dostatnio, aż do wybuchu II wojny światowej: „[...] Żydów wypędzano z domów, a mieszkania plombowano. Były przeznaczone dla osiedlających się w Kaliszu Niemców. [...] Następnego dnia kilku oficerów złożyło wizytę dziadkom. »Das ist ein Paradies« [To istny raj] – powiedział dowódca, kiedy wędrowali z pokoju do pokoju, oglądając obrazy, książki, dotykając mebli. »Wszystko ma zostać tak, jak jest. Zapłacicie życiem, jeśli jutro czegoś będzie brakowało. Do wieczora macie się wynieść« – zarządzili [...]. Kiedy ciężarówki z naszymi meblami odjechały do podmiejskiej willi szykowanej dla jakiegoś niemieckiego dygnitarza, po raz ostatni weszliśmy na górę [...]”.
Tak zakończył się kaliski rozdział życia żydowskich rodzin Kowalskich i Dawidowiczów oraz ich najmłodszej przedstawicielki – Janiny.
Dzisiaj fasada budynku straszy odrapaną i brudną elewacją. Winda, która przed II wojną światową była jedyną w Kaliszu, nie działa i służy mieszkańcom za śmietnik. Ogród na dziedzińcu kamienicy stał się podwórkowym parkingiem i nikt nie pielęgnuje go tak, jak robił to Maurycy Kowalski, ogrodnik z zamiłowania. „[Dziadek] sprowadzał do tych ogrodów cebulki, flance i krzewy z zagranicy i od wczesnego dzieciństwa uczył mnie ogrodnictwa [...]” – pisze w swojej książce Janina David.
W roku 1920 znany kaliski architekt Albert Nestrypke wykonał projekt tejże kamienicy dla Zbigniewa Fusieckiego. Informacje o tym, że jest to projekt Nestrypke, potwierdza jedynie jego rodzina, ponieważ w aktach miasta Kalisza nie zachowały się projekty. Dowodem jest zdjęcie domu podklejone na sztywnym brystolu, pochodzące z początku lat 30. XX w., które rodzina otrzymała od architekta.
Kamienica posiada cechy neorenesansowe i neoklasycystyczne. Sześcioosiową elewacje od strony rynku podkreślają okna pierwszego i drugiego piętra, które zaakcentowane są półkolistą wnęką z ornamentem u jej szczytu. Okna balkonowe, znajdujące się na drugim piętrze, dekorowane są sztukaterią z motywem wazy i wici roślinnej, otoczone przysadzistymi pilastrami o uproszczonej korynckiej głowicy. Natomiast okna pierwszego piętra zdobione są opaskami z uszakami, w odróżnieniu od tych z drugiego piętra, które posiadają jedynie prosty gzyms na konsolach.
Ulice, przy skrzyżowaniu których mieści się kamienica, czyli Zamkowa oraz Główny Rynek, nosiły inne nazwy. Zamkowa od czasów jej wytyczenia w XIII w. była nazywana Toruńską, nazwę zmieniła dopiero w połowie lat 20. XIX w. – od tego czasu zaczęto nazywać ją Warszawską. Na tym zmiany się nie skończyły. W 1934 r. ulica otrzymała nową nazwę – 6 Sierpnia – od daty wymarszu z Krakowa w 1914 r. Pierwszej Kompanii Kadrowej. W 1948 r. zmieniono jej nazwę na na ul. gen. Świerczewskiego. Obecną nazwę ul. Zamkowa otrzymała w 1990 r., co miało upamiętniać fakt, że Zamek Królewski wznosił się przy niej od XIII w. do 1803 r.
Ul. Główny Rynek najpierw nazywano po prostu Rynkiem, następnie w latach 1925-1930 – Głównym Rynkiem. Potem przemianowano go na pl. 11 Listopada – taka nazwa funkcjonowała od 1930 do 1939 r. W czasie II wojny światowej był to Rathausplatz, a po 1945 r. – pl. Bohaterów Stalingradu. W 1990 r. przywrócono historyczną nazwę – Główny Rynek.
W Kaliszu w latach 1826-1830 sześciokrotnie pojawiał się Fryderyk Chopin. Można powiedzieć, że kompozytor bywał tu z konieczności, gdyż, chcąc przekroczyć granicę, musiał przejechać przez punkt graniczny, który znajdował się w mieście.
Okazuję się jednak, że Chopin miał tu przyjaciół. Jednemu z nich, Tytusowi Woyciechowskiemu opisał zdarzenie, które zapisało się na kartach historii miasta. W liście możemy przeczytać: „Byłem w Kaliszu na jednym wieczorze, gdzie była Pani Łączyńska i panna Biernacka. Wciągnęła mnie do tańca, musiałem mazura tańczyć, i to z ładniejszą od niej, a przynajmniej równie piękną panną Nieszkowską Pauliną”.
7 listopada 1829 r. Chopin był na balu wyprawionym w kamienicy, która stała w miejscu, gdzie dziś stoi budynek zwany kamienicą Chopina. Bal był zorganizowany przez Leona Nieszkowskiego oraz jego małżonkę Krystynę z Hoffmanów. Fryderyk Chopin miał przyjemność, jak dowiadujemy się z listu, tańczyć mazura z piękną córką gospodarza. Obecnie na kamienicy można podziwiać płytę upamiętniającą minione wydarzenia.
Z kamienicą przy pl. Jana Kilińskiego 4 łączy się życie polskiej poetki i nowelistki Marii Konopnickiej z domu Wasiłowskiej. Pisarka urodziła się 23 maja 1842 r. w Suwałkach, ale gdy miała 7 lat, wraz z rodziną przeprowadziła się do mieszkania na parterze tej kaliskiej kamienicy.
Konopnicka w Kaliszu zadebiutowała jako poetka. Podpisywała się pseudonimem „Marko”. Pierwszy jej wiersz został opublikowany w 1870 r. w dzienniku „Kaliszanin” i nosił tytuł W zimowy poranek.
W zimowy poranek
Wyiskrza się słońce – zestrzela promienie,
Tęczowe odblaski swej głowy…
Ze skarbów wszechświata śle drogie kamienie
W ten mroźny poranek zimowy.
Czy tylko to zima… te białe kryształy
Nie zaś to kielichy kwiatowe,
Co wnet się otworzą – by wzrok mój zdumiały
Oglądał ogrody zimowe?
Maria Konopnicka poświęciła Kaliszowi trzy utwory poetyckie: dwa zatytułowane Kaliszowi (1888) oraz Memu miastu (1897).
Kaliszowi
Jeśliś ze mną jest złączony,
Grodzie stary, grodzie mój,
Patrzaj pilno w one strony,
Gdzie straż trzymasz swej korony,
Na placówce dzielnie stój!
Jeśliś ze mną jednej wiary
W nieśmiertelną życia moc,
Strząśnij pleśnie, grodzie stary
W brzasku pracy i ofiary
Gnuśnych zmierzchów porzuć moc!
Jeśli moją masz nadzieję,
Z mej kotwicy linę wiń...
Skroś przez burze, przez zawieje
Podaj ster tam, gdzie dnieje,
I do wolnych brzegów płyń!
Jeśli moje ci kochanie
W żar wybucha, w pieśń i czyn,
Unia ci niosę zwiastowanie:
Światło niechaj ci się stanie,
Boś ty ducha prawy syn!
Kaliszowi
Dobre słowo, dobrą wieść
Radabym wam, bracia, nieść.
Jak skowronek ponad rolę
Wzlatać, śpiewać lepszą dolę
Lepszą dolę, jasne dnie...
Lecz mam w oku łzę.
U tych znanych stojąc bram
Pozdrowienie daję wam.
Pieśń nadziei, uśmiech błogi
Nieść bym rada w wasze progi,
Wzbudzić w sercach bratni dźwięk....
Lecz mam w piersiach jęk.
Na dzień jeden i na noc
Nieść bym chciała cudu moc.
Zimne duchy zapłomienić,
Żywych porwać, słabych zmienić,
Ziarna jutra siać wśród pól...
Lecz mam w sercu ból.
Ach, niejeden bo już rok,
Zamiast słowa dał nam mrok.
I niejedna pieśń nadziei
Zmilkła, zgłuchła wśród zawiei.
Wśród zawiei srogich burz
Kwiat niejeden zwiądł nam już!
W głuchą ciszę leci głos,
Ni go łąka pełna ros,
Ni waszego zagon żyta
Szumem głosów nie odwita.
Ziemia w ciężkim leży śnie
I nie obudzi się
Gorzką falą płynie czas,
Jedna chwila zbliża nas...
Ledwo dłoń wyciągam zdołam,
Ledwo: Szczęść wam bóg! - zawołam,
Już nas rozniósł wicher zły,
Już zakryły mgły...
Tak tułaczej łodzi bieg
O rodzinny trąci brzeg...
Lecz wśród nocy i wśród ciszy
Nikt żeglarza nie posłyszy,
Gdy pozdrawia ziemię swą
Krzykiem - albo łzą.
Memu miastu
Wychowałeś ty mnie, grodzie,
Na swym chlebie, na swej wodzie,
Na tym chlebie z piołunami,
Na tej wodzie z memi łzami.
Wychowałeś ty mnie twardo,
Z myślą smętną, z duszą hardą,
Z carem w piersi, z łzą w źrenicy,
Na zadumie, na tęsknicy.
Nie słowika wykarmiły
Miody twoje i kołacze,
Lecz zazulę u mogiły,
Co pod chmurnem niebem płacze.
Nie wyrosłam tobie kwiatem,
Nie zabłysłam ci, jak gwiazda;
Lecz tułaczo poszłam światem
Z sierocego mego gniazda.
Słałabym ci teraz wieści
Z dalekiego kraju ducha,
Lecz za wiele w nich boleści
I noc wkoło nazbyt głucha!
Szumią fale starej Prosny,
Co rwie brzegi każdej wiosny;
Kipi serce krwią ostatnią
Za tą stroną, za tą bratnią!
W mrokach stoją stare mury,
Nad murami idą chmury;
Ach, daremnie, ach, bez końca
Ja i ty czekamy słońca!
Obesłałabym cię różą.
Białą różą i liliją;
Ale stoję tu pod burzą,
Ale wokół wichry wyją...
Wyją wichry, idą tuczo,
Górą słychać wrzaski krucze,
A tam nisko, tam na dole,
Step mogilny, głuche pole...
Bodaj my się z sobą byli
Nie żegnali na rozstaju!
Ptak, co puści się w zlej chwili,
Nie powraca już z wyraju.
Może jeszcze kiedyś przecie
Przełamię się z tobą chlebem;
Może usnę tak, jak dziecię,
Na twem łonie, pod twem niebem.
Szykujże mi tam gospodę
I dom cichy między swemi;
Na niewielką mą urodę
Dość – ci będzie garści ziemi!
Po ślubie z Jarosławem Konopnickim we wrześniu 1862 r. poetka wyjechała z Kalisza do Bronowa. Autorka zmarła 8 października 1910 r. we Lwowie na zapalenie płuc. O pobycie Konopnickiej w Kaliszu przypomina tablica umieszczona na murze kamienicy.
Kamienica należała do Józefa Grzegorza Puchalskiego, pułkownika wojsk Księstwa Warszawskiego i chirurga wojskowego, dlatego budynek nazywany jest też Pałacem Puchalskich.
Pałac w stylu klasycystycznym powstał wg projektu Franciszka Reinsteina oraz Sylwestra Szpilowskiego. Został wybudowany na początku XIX w. Po śmierci Puchalskiego, w 1936 r., kupił go bogaty Żyd o nazwisku Puławski.
W środku kamienicy przez kilka lat znajdowała się Izba Pamięci poświęcona Marii Konopnickiej (zlikwidowana w 1991 r. z powodu braku funduszy). W latach 1911-1929 na trzecim piętrze mieściło się Muzeum Ziemi Kaliskiej (obejmowało kilka pokoi), które następnie zostało przeniesione na trzecie piętro obecnego ratusza. Podczas działania Izby Pamięci organizowano w kamienicy kaliskie poniedziałki literackie, a aktorzy urządzali inscenizację dzieł Marii Konopnickiej.