Kaledońska Île des Pins od kilkudziesięciu lat przyciąga turystów ze względu na najpiękniejsze plaże świata, bujną florę składającą się w 75% z gatunków endemicznych, Morze Koralowe i ciepły, tropikalny klimat. Życie Kanaków – rdzennych mieszkańców wyspy – wciąż podporządkowane jest tradycjom i zwyczajom, jednak wraz z rozwojem ekonomicznym Nowej Kaledonii, ostatniej francuskiej kolonii na Pacyfiku, otwierają się oni stopniowo na globalizację. Bez wątpienia dużą rolę w tym procesie odgrywa rozwój turystyki, która jest niezwykle ważnym sektorem wyspiarskiej gospodarki [ok. 4% PKB].
Na wyspach, gdzie nie działają inne sektory przemysłu, jej znaczenie jest jeszcze większe. Na niewielkiej Île des Pins rozkład rejsów australijskich statków wycieczkowych, przypływających sto razy w roku, organizuje życie wyspiarzy. Goszczenie turystów z jednej strony pozwala wygenerować znaczne dochody. Z drugiej – dzięki krótkim wizytom [turyści przebywają na lądzie zwykle od godz. 8 do 15], miejscowi mają wystarczająco dużo czasu na tradycyjne zajęcia, takie jak praca w polu, rybołówstwo czy udział w ceremoniach zwyczajowych.
Île des Pins jest jedną z wysp archipelagu Nowej Kaledonii na południowym Pacyfiku. To francuskie terytorium zamorskie zostało skolonizowane w pierwszej połowie XIX w. Do wysp najpierw dopłynęli misjonarze, zarówno katoliccy, jak i ewangeliccy, którzy przygotowali Kanaków – ludność autochtoniczną – na kontakt z białymi. Kolonizacja, kolonialna opresja, a także migracje osób z Azji czy z innych wysp Oceanii doprowadziły do zmiany struktury etnicznej Nowej Kaledonii. Dziś jest ona krajem wielokulturowym.
Zgodnie ze spisem powszechnym, który odbył się w 2014 r., Kanakowie stanowią tylko 39% z 268 767 osób zamieszkujących archipelag. Pozostałe grupy etniczne to: Europejczycy [zarówno Kaldosze – urodzeni na Nowej Kaledonii, potomkowie wolnych osadników lub więźniów, jak i zoreilles – przyjezdni z Francji kontynentalnej], Azjaci [Chińczycy, Wietnamczycy, Japończycy], Polinezyjczycy [mieszkańcy Wallis, Futuny i Polinezji Francuskiej] oraz Metysi, co jest wynikiem dużej różnorodności etnicznej. Chociaż głównym językiem, którym posługują się mieszkańcy wysp, jest francuski, sami Kanakowie władają 28 językami i 11 dialektami.
Głównym filarem gospodarki jest przemysł wydobywczy – na Nowej Kaledonii znajduje się około 25% światowych złóż niklu. Jednak z wydobyciem „kaledońskiego złota” wiąże się również destrukcja środowiska. „Nasze góry są zranione przez pieniądze, przez kopalnie” – można usłyszeć od Kanaków. Wydobycie niklu odbywa się w bardzo inwazyjny sposób dla środowiska, ścinane są całe wierzchołki gór skrywających ten surowiec. Ekologiczne i społeczne koszty wydobycia niklu są ogromne, niemniej trudno wyobrazić sobie nowokaledońską gospodarkę bez sektora wydobywczego, który stanowi 10% PKB kraju.
Na głównej wyspie znajdują się trzy huty niklu. Jedna z nich, zbudowana niegdyś na obrzeżach Numei, dziś wchłonięta jest przez miasto i wyrasta niespodziewanie ponad zabudowaniami stolicy. Najbardziej skarżą się mieszkańcy okolicznych posesji, którzy kilka razy w tygodniu muszą zmywać brud z okien swoich domów. Takich informacji nie znajdziemy w folderach turystycznych reklamujących Nową Kaledonię jako rajską wyspę.
Nowa Kaledonia, która od 1853 r. znajduje się pod władzą Francji i rządu francuskiego, została skolonizowana poprzez zasiedlenie, czyli sprowadzenie z Francji na wyspy wolnych osadników, a także więźniów, którzy na drugim końcu świata rozpoczęli rozbudowę „Francji południa”. Jednym z więźniów zesłanych na Nową Kaledonię był Polak – Antoni Berezowski.
Rozwój rolniczy i przemysłowy tego terytorium wymagał zajęcia rozległych obszarów ziemi, co wiązało się z wysiedleniem Kanaków z najbardziej urodzajnych terenów. Segregacja doprowadziła do zamknięcia autochtonów w rezerwatach i zepchnięcia ich na margines nowo powstającego społeczeństwa. Odebrano im prawa cywilne, jednocześnie nakładając na nich „kodeks tubylczy”. Zgodnie z rozporządzeniem Kanakowie nie mogli opuszczać rezerwatów bez pozwolenia administracji kolonialnej, musieli pracować na rzecz kolonizatorów i odprowadzać specjalne podatki.
Antoni Berezowski urodził się w 1847 r. w Awratyniu i dorastał w czasach rozbiorów Polski. W 1863 r., w wieku 16 lat, wziął udział w powstaniu styczniowym. Po jego upadku wyemigrował do Francji. Będąc w Paryżu, dowiedział się, że przybędzie tam car Rosji. Aby wyzwolić swój kraj, Berezowski zaplanował zamach na życie cara Aleksandra II. W Lasku Bulońskim oddał strzał w kierunku napoleońskiej dorożki, wiozącej Aleksandra II, ale chybił. Został oddany w ręce policji i poddany procesowi sądowemu. Udało mu się uniknąć kary śmierci, jednak został zesłany do więzienia na Nowej Kaledonii. W 1884 r. Berezowski dostał na własność ziemię w wiosce Bourail, gdzie mieszkał ponad 20 lat odizolowany od świata, 17 tys. km od ojczyzny. Zmarł 22 października 1916 r. w wieku 69 lat. 49 lat życia spędził na wygnaniu na Nowej Kaledonii.
Postać Antoniego Berezowskiego wciąż jest obecna w kulturze. Został on głównym bohaterem dwóch powieści Jana Józefa Szczepańskiego: Wyspa i Ikar. Próbę zabójstwa Aleksandra II przedstawił także francuski artysta Jean-Baptiste Carpeaux. Jego obraz „Atak Berezowskiego na cara Aleksandra II, 6 czerwca 1867” znajduje się w Muzeum d'Orsay w Paryżu. Z kolei na Nowej Kaledonii, przy wyjeździe z wioski Bourail w kierunku Koné, okoliczne wzgórze zwane jest przez miejscowych Wzgórzem Polaka. U jego podnóża mieści się działka, dawniej zamieszkiwana przez Berezowskiego.
Tak zdefiniowany porządek kolonialny trwał nieprzerwanie do 1946 r., kiedy autochtoni odzyskali prawa cywilne i możliwość edukacji. Dopiero pod koniec kolejnej dekady, w 1957 r., Kanakowie otrzymali pełne prawa wyborcze. Ze względu na politykę państwa francuskiego i konserwatyzm białych elit na poziomie lokalnym, dostęp Kanaków do pełni praw nie zmienił hierarchicznych zależności pomiędzy nimi a Europejczykami.
Dziś trudne relacje pomiędzy ludnością autochtoniczną a przyjezdnymi wynikają z bolesnej kolonialnej przeszłości, która wcale nie jest tak odległa. Stare, narzucone przez kolonizację podziały, nadal są widoczne w kaledońskim społeczeństwie.
Przez dziesiątki lat ludność melanezyjska była dyskryminowana, a słowo Kanak [pisane canaque] było synonimem dzikusa. Zgodnie z francuską mission civilisatrice, czyli misją cywilizowania mniej rozwiniętych społeczności, Francuzi – jako społeczność bardziej rozwinięta – mieli prawo kolonizować innych, aby służyć idei cywilizowania. Obecnie wielu Europejczyków zamieszkujących wyspę nie jest w stanie wypowiedzieć słowa „Kanak”. Mówiąc o autochtonach, często używają określenia „Melanezyjczycy”, a o tym, czy ktoś przynależy do ich zdaniem cywilizowanego świata, świadczy poziom jego europeizacji.
Kanakowie przez długi czas pozostawali w cieniu społeczności pochodzenia europejskiego. Dążenia niepodległościowe na Nowej Kaledonii pojawiły się późno w stosunku do innych krajów południowego Pacyfiku. Dopiero w latach 70. i 80. XX w. z Francji zaczęli powracać pierwsi Kanakowie z dyplomami uczelni wyższych [pierwszy Kanak zdał maturę dopiero w 1962 r.].
To oni rozpoczęli rewindykacje kulturowe i niepodległościowe, odgrywając coraz większą rolę w kaledońskim społeczeństwie. Jednak w tym samym czasie wystąpiła nowa fala osadnictwa, do której dosadnie namawiał sam premier Francji Pierre Messmer w liście z 19 lipca 1972 r., wysłanym do sekretarza stanu odpowiedzialnego za francuskie terytoria zamorskie.
Pierre Messmer zrealizował swój projekt kolonizacyjny – Kanakowie stali się mniejszością w swoim własnym kraju. I tak jest do dziś.
„Nowa Kaledonia, kolonia osadnicza, chociaż stała się wielorasowa, jest prawdopodobnie ostatnim zależnym terytorium tropikalnym na świecie, gdzie rozwinięty kraj może wysłać swoich obywateli.
Trzeba więc wykorzystać tę ostatnią szansę, aby stworzyć dodatkowy francuski kraj. Obecność Francji w Kaledonii może być zagrożona jedynie, z wyjątkiem wojny światowej, roszczeniami nacjonalistycznymi ludności lokalnej, wspieranymi przez kilku potencjalnych sojuszników pochodzących z innych zbiorowości etnicznych z Pacyfiku.
W krótkiej i niedalekiej perspektywie czasowej, masowa imigracja francuskich obywateli z metropolii lub z departamentów zamorskich (Réunion), poprzez poprawę i utrzymanie stosunku liczbowego społeczności, powinna pomóc w uniknięciu tego niebezpieczeństwa.
W perspektywie długoterminowej, roszczenia rdzennych nacjonalistów będą możliwe do uniknięcia tylko wtedy, gdy społeczności spoza Pacyfiku będą stanowiły większość demograficzną. Nie ulega wątpliwości, że bez systematycznej imigracji kobiet i dzieci nie uda się osiągnąć długoterminowego efektu demograficznego.
Aby skorygować nierównowagę płci wśród ludności przyjezdnej, powinno się zarezerwować miejsca pracy w prywatnych przedsiębiorstwach dla imigrantów. Idealnie byłoby, gdyby każda praca, którą może wykonywać kobieta, była zarezerwowana dla kobiet”.
*List przytoczony w książce Claude'a Gabriela i Vincenta Kermela „Nouvelle-Calédonie La révolte kanake” (La Brèche, 1985).
W przeciwieństwie do Grande Terre, głównej wyspy archipelagu Nowej Kaledonii, Île des Pins przez długi czas pozostawała niemal całkowicie odizolowana i odcięta od europejskich wpływów. Stanowiąc jednostkę francuskiej kolonii, wyspa podlegała jednak pośrednio administracji kolonialnej, z którą współpracował Grand Chef [Wielki Wódz wszystkich plemion zamieszkujących wyspę]. Dziś o przeszłości przypomina już tylko kilka kolonialnych zabudowań. Wyspa zamieszkiwana jest przez ok. 2 tys. osób, głównie Kanaków podzielonych na osiem plemion. Na czele każdego plemienia stoi Mały Wódz, z kolei wszyscy wyspiarze podlegają Wielkiemu Wodzowi, będącemu jednocześnie merem wyspiarskiej gminy.
Historia kolonialna mogłaby sugerować, że autochtoni jednogłośnie powinni dążyć do uzyskania niepodległości. Nic bardziej mylnego. Wielki Wódz jest jednym z głównych kaledońskich polityków prawicowej partii anty-niepodległościowej Rassemblement-UMP i to od jego politycznych preferencji w dużej mierze zależy, jak zagłosują wyspiarze. Jak stwierdził jeden z mieszkańców z plemienia Kéré: – Domagamy się pozostania przy Francji. Nasi dziadkowie powtarzali zawsze, że tutaj, na Île des Pins, już jesteśmy niepodlegli. Żaden Biały nami tutaj nie rządzi. Nie potrzebujemy niepodległości. Mamy spokój.
Spokój, o którym wspomina wódz, wynika między innymi ze specjalnego statusu i prawa zwyczajowego obejmującego Kanaków, a także zamieszkiwane przez nich ziemie. Zwyczaj – mający ogromne znaczenie dla życia Kanaków – jest jednocześnie kodem oralnym [zbiorem zasad, praktyk i rytuałów], melanezyjskim sposobem życia oraz gestem zwyczajowej wymiany słów i darów. Określenie „zwyczaj” odnosi się zarówno do praktyk, jak i do symboli narodowych i posiada kilka podstawowych znaczeń. Zwyczajem jest zarazem wszystko, co sprzeciwia się kolonializmowi i Zachodowi, to tradycyjny porządek społeczny i polityczny, jak również różnorodne lokalne praktyki.
„Kastom” [w melanezyjskich językach pidżin], „la coutume” [w języku francuskim], to sposób życia oraz zasady dotyczące relacji społecznych w Melanezji. Uznanie zwyczaju jako fundamentu społeczeństwa kaledońskiego i poszanowanie zasad, które określa, są nadal bardzo ważne dla Kanaków. Zwyczaj jest związany z codziennością Kanaków, a także z najważniejszymi momentami w ich życiu, takimi jak Święto Ignamu, śluby, narodziny czy pogrzeby. Przy okazji tych świąt wygłasza się długie przemowy, wspomina przodków i ich historie. Następuje wymiana słów i darów.
Przysłuchując się rozmowom na Nowej Kaledonii, często można usłyszeć wyrażenie „faire la coutume”, czyli „wykonywać zwyczaj”. Ta czynność stanowi nierozerwalną część codziennego życia na wyspach archipelagu. Zwyczaj jest praktykowany nie tylko przez Kanaków, ale także przez Kaldoszy [potomków kolonizatorów], Polinezyjczyków czy metros [przyjezdnych z Francji kontynentalnej], a w niektórych sytuacjach nawet przez turystów. Faire la coutume oznacza wejście w relację z drugim człowiekiem lub z grupą ludzi w danym czasie i miejscu, okazując w ten sposób szacunek wobec kultury i tradycji. Gest zwyczajowy wykonuje się w określonych sytuacjach: z okazji przyjazdu lub wyjazdu, wizyty w plemieniu albo w kaledońskiej rodzinie, a także podczas odwiedzin miejsc dla Kanaków szczególnych, takich jak: jaskinie, wysepki i wodospady. Warunkiem wejścia do społeczności Kanaków jest wykonanie gestu. Im prostszy i szczerszy on będzie, tym bardziej zostanie doceniony. Gest zwyczajowy wśród Kanaków wykonywany jest z poszanowaniem hierarchii. Odbywa się zazwyczaj między dwiema osobami, przedstawicielami grup. Każda grupa wskazuje na jednego reprezentanta, będącego porte-parole – rzecznikiem całej społeczności.
Gest zwyczajowy można porównać do grzecznościowego podarunku, jaki podczas odwiedzin wręczamy gospodarzom. Na Nowej Kaledonii ma on o wiele bardziej oficjalny charakter. Krótkiej przemowie, przygotowanej na tę okazję, towarzyszy wymiana darów, których najważniejszą część stanowią ignamy, tytoń, kawałki materiału oraz monety. Wyrażenie „monnaie kanak” [„monety Kanaków”] określa przedmioty wykorzystywane w ceremoniach zwyczajowych. Nie mają one jednak nic wspólnego z tradycyjnymi pieniędzmi. Taka waluta ma wartość symboliczną, a nie handlową. Ignam [pochrzyn] jest podstawą zwyczaju, symbolem płodności i honoru. Pozwala łączyć klany. Kanakowie rozróżniają prawdziwe ignamy, będące podstawą wszystkich ważnych wymian, od zwyczajnych ignamów, które można znaleźć na targu i które są częścią codziennej diety wyspiarzy.
Jak wykonać gest zwyczajowy? Poprzez gest zwyczajowy wyrażamy nasz respekt. Przypomina on nam, że nie wchodzi się do czyjegoś domu bez przedstawienia się i wyrażenia szacunku wobec gospodarzy. Podobne zasady dotyczą przyjazdu na teren zamieszkania plemienia. Aby nawiązać relację z naszymi gospodarzami, należy wykonać gest zwyczajowy, przekazując niewielką pamiątkę w podziękowaniu za ugoszczenie. Kanakowie, przyjmując go, kładą rękę na otrzymanym przedmiocie. Bardziej niż jego wartość, liczą się gest i słowa, które mówimy. Te, wypowiedziane przez Kanaków, potwierdzą, że gość znajduje się odtąd pod ich ochroną. Osobie wypowiadającej zwyczajowe słowa nie należy przerywać ani robić zdjęć bez wcześniejszego pytania o zgodę. Często ma ona spuszczony wzrok, co jest okazaniem szacunku gościowi. Wyrazem szacunku ze strony gościa jest natomiast odpowiedni ubiór. Wykonanie gestu przez przyjezdnych jest bardzo doceniane przez Kanaków, gdyż potwierdza, że znają oni ich kulturę i zwyczaje. Miejscowi troszczą się o swoich gości, którzy poprzez udział w zwyczaju stają się niejako częścią lokalnej społeczności.
Najważniejszym corocznym świętem Kanaków jest Święto Ignamu, które na Île des Pins obchodzone jest 19 marca. Wyznacza ono nie tylko początek zbiorów, ale także określa termin głównych wydarzeń w melanezyjskiej społeczności [na przykład wesel]. Przygotowaniom do wydarzenia podporządkowana jest codzienność wyspiarzy. Na tydzień przed uroczystościami zawieszone zostają rejsy statków wycieczkowych przypływających z Australii, dzięki czemu Kanakowie mogą skoncentrować się na pracy w polu, którą wykonują ręcznie, z pomocą podstawowych narzędzi. Żeby zebrać kilkanaście ignamów, należy wykopać rękami dół, mający ok. metra głębokości. Istotne jest, aby nie złamać warzywa, ponieważ uszkodzone, nie mogą zostać wykorzystane w ceremonii zwyczajowej. W przeddzień Święta Ignamu członkowie ośmiu plemion zamieszkujących wyspę wykonują gest zwyczajowy pomiędzy klanami. Następnie wszyscy spotykają się w wiosce, w Grande Chefferie – siedzibie Wielkiego Wodza.
Dzień Święta Ignamu jest wielkim wydarzeniem dla społeczności lokalnej. Ceremonię rozpoczyna uroczysta msza w kościele w wiosce Vao. Podczas mszy ksiądz błogosławi ignamy złożone na olbrzymim stosie przed ołtarzem. Po mszy wszyscy udają się do siedziby Wielkiego Wodza, niosąc zabrane sprzed ołtarza ignamy. Są one następnie rozdzielane na mniejsze stosy przypisane dla wszystkich plemion oraz Europejczyków mieszkających na wyspie: policjantów, nauczycieli, pielęgniarek, lekarzy czy pracowników hoteli. Prace zwyczajowe są domeną mężczyzn. Kobiety, ubrane w robes de mission [„suknie misyjne”] siedzą w pobliżu w oczekiwaniu na rozpoczęcie podziału. Długie i szerokie sukienki w różnych kolorach zostały wprowadzone na wyspach Oceanii przez chrześcijańskich misjonarzy. Zastąpiły one tradycyjne, lecz w oczach duchownych uznane za bezwstydne, ubrania Kanaczek. Ceremonia prowadzona jest w języku kwenyii przez dwóch rzeczników Wielkiego Wodza oraz mówiącego po francusku szefa wyspy. Na koniec podziału ignamów wszyscy wyspiarze udają się do Zatoki Saint Maurice, gdzie odbywa się ceremonia podziału żółwi. Chociaż wraz z wpisaniem raf Nowej Kaledonii na listę światowego dziedzictwa UNESCO połów żółwi został zakazany, istnieją od niego wyjątki – jednym z nich jest doroczne Święto Ignamu. Uroczysty podział ignamów i żółwi nie kończy obchodów. Każdy klan świętuje do późnych godzin nocnych we własnym gronie.
Wczesnym porankiem w Zatoce Kuto na Île des Pins robi się coraz bardziej tłoczno. Do brzegu podpływają kolejne łodzie, z których wysiadają australijscy turyści. W małym porcie zazwyczaj czekają już na nich Kanakowie z jednej z grup muzycznych, prezentując przyjezdnym tradycyjne tańce. Dziś jednak zatoka jest wyjątkowo pusta – kilku Europejczyków sprzedaje pamiątki, a Kanaków można policzyć na palcach jednej ręki.
Wszystko ze względu na uroczystości pogrzebowe, które od kilku dni trwają w wiosce. Chociaż turystyka jest głównym źródłem dochodu mieszkańców Île des Pins, wciąż ważniejsze są dla nich ceremonie zwyczajowe, trwające nawet kilka tygodni. Kiedy przychodzi czas wesela lub pogrzebu, mieszkańcy wybierają udział w uroczystościach, a do pracy w turystyce podchodząc mniej gorliwie.
– Na Île des Pins za bardzo zajmujemy się biznesem. Młodzi już nie wiedzą, jak wyplatać kosze czy maty. Bardzo ważne jest, żeby tego nie zapomnieć – zamartwia się Johanna.
Przygotowania do ślubu zwyczajowego trwają wiele miesięcy i angażują wszystkich członków klanów, z których wywodzą się państwo młodzi. Z rocznym wyprzedzeniem uprawiane są pola, a w organizacji uroczystości biorą udział całe rodziny. Ofiarują oni rodzicom państwa młodych dary, takie jak ignamy, tkaniny, ryż, cukier i pieniądze.
Budowane są specjalne chaty, w których do dnia ślubu zwyczajowego przechowywane są dary. Uroczystości weselne są kluczowym momentem nie tylko dla związku kobiety i mężczyzny, stających na ślubnym kobiercu, ale przede wszystkim dla klanów, z których się wywodzą. Ślub zwyczajowy odbywa się w domu pana młodego i nadzorowany jest przez jego wuja – brata matki, który jest mistrzem ceremonii i prowadzi uroczystości. Następnie dochodzi do wymiany darów pomiędzy klanami młodych małżonków.
Od tego momentu panna młoda wchodzi do klanu pana młodego i to do tego klanu będą należały dzieci, które urodzi. Wielogodzinną ceremonię kończy posiłek przygotowany przez klan pana młodego. Przy suto zastawionych stołach zasiada tylko rodzina panny młodej oraz starszyzna plemienna. Rodzina pana młodego pomaga przy przygotowywaniu i wydawaniu posiłków. Jako że śluby zwyczajowe nie są regulowane przez państwo i są odnotowywane jedynie w rejestrze zwyczajowym, następnego dnia ma miejsce ślub cywilny, nazywany przez Kanaków „ślubem Białych”.
W Numei, stolicy Nowej Kaledonii, na trzy tygodnie przed referendum niemal nic nie wskazywało na to, że niedługo odbędzie się tutaj historyczne głosowanie. Na ulicach nie widać było kampanii wyborczej żadnej partii, nikt nie manifestował otwarcie swoich poglądów. Wystarczyło jednak rozpocząć rozmowę i temat referendum prędzej czy później się pojawiał.
Marie, mieszkanka stolicy pochodząca z wyspy Mare, nie wiedziała jeszcze, jak zagłosuje.
Gdyby wyniki referendum dało się tak uprościć, jak przedstawiają to media, ona – wykształcona na francuskim uniwersytecie pracownica banku, będąca w związku z Francuzem z metropolii – zagłosowałaby z pewnością za tym, aby Nowa Kaledonia pozostała przy Francji. Tutaj nic nie jest jednak tak oczywiste, jak wydaje się z europejskiej perspektywy. Im dalej od stolicy, tym sytuacja staje się jeszcze mniej oczywista.
Referendum niepodległościowe, które zaplanowano na 4 listopada 2018 r., było kolejnym krokiem w postępującym procesie dekolonizacji Nowej Kaledonii i uniezależniania się tego melanezyjskiego terytorium od Francji. Żeby zrozumieć jego wynik, należy wziąć pod uwagę wyjątkowość tego zróżnicowanego archipelagu. Odwiedzając przed referendum wioski na głównej wyspie, przedwyborcze nastroje można było odgadnąć po flagach, napisach na drogach wyjazdowych i licznych transparentach. Tam, gdzie przeważają Kanakowie, dominują niebiesko-czerwono-zielone barwy upragnionego przez nich niepodległego państwa Kanaky.
„Niepodległość to dekolonizacja świadomości” – można przeczytać na jednym z przydrożnych banerów. Jednak nawet na północy, uznawanej za pro-niepodległościową, są takie miejsca jak wioska Ouégoa, gdzie na głównej drodze wjazdowej przyjezdnych wita napis „Vive la France”.
W stolicy, w której jeszcze kilka dni wcześniej z trudem można było doszukać się informacji o zbliżającym się referendum, dzień głosowania przypomina jednak atmosferę święta. Przejeżdżające samochody pozdrawiają dźwiękiem klaksonów przechodniów niosących flagi Kanaky, a w lokalach wyborczych wyczuwalny jest nastrój uniesienia. Na twarzach autochtonów widać dumę. Niezależnie od ostatecznego wyniku – wielu z nich zdaje sobie sprawę, że sondaże raczej się nie pomylą – mogą wreszcie sami decydować o własnym losie.
Późnym wieczorem, po ogłoszeniu ostatecznych wyników, w jednej z najbardziej radykalnych dzielnic Numei spłonęło kilka samochodów. Innych incydentów nie odnotowano. W sercach i umysłach Kanaków doszło jednak do znacznie większej rewolucji, zaczęła tlić się nadzieja, że kolejne referendum przyniesie im niepodległość. Niepodległość, którą każdy z naszych rozmówców definiuje inaczej.
Voulez-vous que la Nouvelle-Calédonie accède à la pleine souveraineté et devienne indépendante? [Czy chcesz, aby Nowa Kaledonia osiągnęła pełną suwerenność i stała się niepodległa?]
Na takie pytanie odpowiadali wyborcy. Swoją odpowiedź wyrażali, wrzucając do urn jedną z dwóch kartek. Na jednej był napis OUI, na drugiej – NON.
W czasie przygotowań do referendum bardzo długo dyskutowano nad tym, jak powinno zostać sformułowane pytanie. Decyzja została podjęta w marcu w... Paryżu. Ten casus najlepiej oddaje stosunek Francji do swojego zamorskiego terytorium. Kilkudziesięciu polityków, reprezentujących kaledońskie ugrupowania polityczne, przyjechało do Paryża. Treść pytania, nad którą tygodniami dyskutowano na Nowej Kaledonii, ustalono w Paryżu w ciągu kilkugodzinnego spotkania.
Na Nowej Kaledonii żyje ok. 280 460 osób. Jednak nie wszyscy pełnoletni mieszkańcy terytorium mogli wziąć udział w głosowaniu. To, kto będzie mógł głosować, również było kwestią problematyczną. – Co z Kanakami, którzy wywodzą się ze statusu zwyczajowego a nie cywilnego, podlegają prawu zwyczajowemu, nigdy nie uczestniczyli w wyborach, w związku z czym nie ma ich na liście wyborców w zamieszkiwanej przez nich gminie? Co z Kanakami, którzy wyjechali do Francji, np. na studia?
Co z Francuzami mieszkającymi na Pacyfiku od wielu lat? – Na takie pytanie próbowano odpowiedzieć. Dyskusje i spory trwały wiele miesięcy, zwłaszcza, że „Francja” [francuscy politycy i osoby pochodzenia europejskiego mieszkające na Nowej Kaledonii] chciała, aby jak najwięcej osób urodzonych we Francji mogło oddać głos. Miało to zwiększyć liczbę głosów opowiadających się przeciwko niepodległości.
Ostateczna liczba osób uprawnionych do głosowania wyniosła 174 154. Jest to liczba wyborców zarejestrowanych na specjalnej liście przygotowanej na okoliczność wyborów. Kanakowie stanowili mniej niż połowę głosujących (80 120 osób, czyli 46%). W głosowaniu nie mogli wziąć udziału Francuzi z Francji kontynentalnej, którzy zamieszkali na Nowej Kaledonii po 31 grudnia 1993 r. Co więcej, ponad 11 tys. Kanaków zostało zarejestrowanych „z urzędu” na listach wyborców.
Referendum odbyło się pod kontrolą komisji odpowiedzialnej za zapewnienie prawidłowego przebiegu głosowania. Dodatkowe wsparcie komisje otrzymały od ponad 250 delegatów przybyłych z Francji kontynentalnej. Ich zadaniem było obserwowanie, odnotowywanie wszelkich nieprawidłowości, a także interweniowanie. Ponadto z Francji sprowadzono ponad 300 żandarmów mających czuwać nad bezpieczeństwem przebiegu referendum.
W niedzielę 4 listopada 2018 r. Nowa Kaledonia nie została najmłodszym państwem świata. Zwycięstwo antyniepodległościowców było wyraźne, ale nie tak wysokie, jak oczekiwano. Sondaże przedwyborcze wskazywały na 66-72% głosów na „nie”. Tymczasem uzyskano 56,67% (78 734 głosów) przeciw niepodległości, wobec 43,33% (60 199 głosów) za przystąpieniem do pełnej suwerenności.
Drugim ważnym aspektem tych wyborów była wysoka frekwencja: 81,01% wyborców wzięło udział w głosowaniu. Uczestnictwo w wyborach na wyspach było jednak bardzo zróżnicowane. Zwłaszcza na Wyspach Lojalności [Lifou, Mare, Ouvea i Tiga], należących do Nowej Kaledonii, zagłosowało 61,17% uprawnionych. Zdaniem Johna, pochodzącego z wyspy Lifou, malutkie wysepki pozostają „prywatną ojczyzną” Kanaków, którzy są przekonani, że wynik referendum w niczym nie odmieni ich losu. Dlatego nie głosują.
Jest miejsce na Nowej Kaledonii, gdzie nie tylko frekwencja wyniosła 100%, ale także wszyscy mieszkańcy zagłosowali za niepodległością. Plemię Tiendanite, żyjące u podnóża gór na północnym-wschodzie Grande-Terre, jest jednym z najbardziej znanych na Nowej Kaledonii. Znanych ze względu na ważną i smutną historię. Bernard Maépas, przewodniczący starszyzny plemiennej, jako jeden z nielicznych przeżył zamach z 5 grudnia 1984 r. dokonany przez antyniepodległościowców. Zamachowcy dokonali masakry i spalili dom Jean-Marie Tjibaou – głównego działacza niepodległościowego. Zdaniem Maépasa pułapka, w której znalazł się ze swoimi kuzynami, była przygotowana właśnie na Tjibaou, który został zamordowany w 1989 r. przez Kanaka Djubelly Wéa, sprzeciwiającego się polityce prowadzonej przez partię lidera niepodległościowców. To tutaj, w hołdzie dla Tjibaou, głosują za niepodległością wszyscy uprawnieni mieszkańcy.
Spośród mniejszych wysp archipelagu wyłamuje się Île des Pins. Na czele tej gminy od lat stoi Wielki Wódz, przeciwnik niepodległości Nowej Kaledonii. Wyspiarze, głosując w wyborach lokalnych, najczęściej opowiadają się za partią popieraną przez Wodza. Jednak w tak małej społeczności wynik nie zawsze odzwierciedla przekonania polityczne wyborców. Głosy oddawane są na osobę, a nie na partię. Mogłoby się wydawać, że w referendum, wzorem Wielkiego Wodza, wyspiarze zagłosują przeciwko niepodległości. Za pozostaniem przy Francji opowiedziało się jednak tylko 32,68%.
Chociaż tym razem mieszkańcy Nowej Kaledonii zdecydowali o pozostaniu przy Francji, nie jest to decyzja ostateczna. Porozumienia z Numei przewidują jeszcze dwa referenda. O tym, kiedy zostaną zorganizowane, zadecydują lokalne władze w porozumieniu z politykami z Francji kontynentalnej. Na razie jednak Nowa Kaledonia pozostaje wspólnotą francuską. Oznacza to przede wszystkim, że miliardy euro z Europy wciąż będą tu docierać. Dla wielu – zwłaszcza Francuzów z metropolii – był to jeden z kluczowych argumentów, aby zagłosować za pozostaniem przy matce-Francji.
To jednak nie koniec niepodległościowych dążeń Kanaków.
„Gdyby ktoś ci powiedział, że Trump zostanie prezydentem, nie uwierzyłabyś. Karty nie zostały jeszcze rozdane. Nadzieja trzyma nas przy życiu”– mówi John.
Jak żyłoby się im w niepodległym kraju? Czy nastąpi symboliczne zerwanie kolonialnych relacji z Francją, pełnych opresji, przemocy i dyskryminacji? Czy stanie się to już w 2020 r.?
Poczekajmy.