PL | EN

Zmiany klimatu i handel gumą arabską wśród pasterzy ludu Turkana

Chociaż wielu Kenijczyków to ludzie o duszach nomadów, część z nich znalazła alternatywne źródło utrzymania – handel naturalną gumą używaną jako stabilizator w napojach bezalkoholowych i żywności.

Tekst: Anthony Langat
Zdjęcia: Luis Tato

KAALING, Kenia Każdego roku ponad pół miliona ludzi w kenijskim hrabstwie Turkana umiera z głodu z powodu skutków zmian klimatycznych, chociaż na obszarze, który zamieszkuje tradycyjnie koczowniczy lud Turkana, można co roku zebrać 150 t gumy arabskiej, środka wiążącego używanego w napojach gazowanych, farmaceutykach, kosmetykach, jogurtach i w procesie druku.

Późnym popołudniem w małym miasteczku Kaaling na północnym zachodzie Kenii jest spokojnie i pochmurnie. Mieszkańcy kręcą się po zbudowanych z cyny werandach sklepów i rozmawiają, stojąc pod zielonymi drzewami. W miasteczku, do którego można dotrzeć jedynie wyboistą drogą ciągnącą się przez trudny teren 100 długich kilometrów od końca najbliższego asfaltu, jest blisko 20 sklepów. To główne centrum handlowe dla wielu okolicznych pasterzy Turkana. Ta droga nie wybacza błędów. Lodwar, siedziba regionalnej administracji, jest oddalone o ponad 200 km.

 

W blasku zachodzącego słońca 30-letnia Alice Amoani i jej pięcioletnia córka Nancy Ezra żwawym krokiem idą w kierunku sklepu drugiej żony męża Alice, Margaret Ezry [w Kenii poligamia jest legalna – przyp. red.].

Alice i Nancy niosą torby ciężkie od gumy arabskiej, którą zebrały z rosnących w okolicy akacji. Obie zbierały ją cały dzień.

W sklepie Amoani spotyka swą pasierbicę Jane Yopokori, która tu pracuje. 

Yopokori sprawdza stan gumy i radzi Alice, aby posortowała ją pod kątem jakości i suszyła przez kilka dni.

Leżące na północy Kenii hrabstwo Turkana to w dużej mierze półpustynny obszar zamieszkany przez pasterski lud Turkana. Z powodu przedłużających się okresów suszy wielu pasterzy straciło zwierzęta gospodarskie, a tym samym także środki do życia

Handel gumą arabską, czyli żywicą zebraną z drzew akacji senegalskiej, powoli zyskuje popularność w tym regionie oraz w innych częściach suchej, północnej Kenii. Coraz więcej mieszkańców Kaaling korzysta z tego alternatywnego źródła utrzymania. Kobiety i dzieci przemierzają pastwiska, zmagając się z palącym słońcem i trudnym terenem, aby zebrać cenną gumę arabską.

Naturalna guma, która zapoczątkowała „Soda Pop Diplomacy” 

Gumę arabską pozyskuje się z drzew takich jak akacja senegalska. Błonnik tej rośliny można rozpuszczać w wodzie, dlatego jest używany m.in. w napojach gazowanych, farmaceutykach, kadzidłach, proszkach do pieczenia ciast i w procesie druku.

Największym na świecie dostawcą gumy arabskiej jest Sudan , odpowiadający za 90% jej produkcji. Dla Sudanu sprawowanie kontroli nad handlem gumą arabską jest tak istotne, wże ​​kiedy w latach 90. Stany Zjednoczone nałożyły na ten kraj sankcje, guma arabska nie została nimi objęta. Decyzja ta znana jest jako „Soda Pop Diplomacy” ze względu na używanie gummi arabicum w produkcji napojów gazowanych. Inne kraje, w tym Nigeria, Czad, Senegal, Mauretania, Mali i Niger, dostarczają na światowe rynki pozostałe 10% gumy arabskiej. Kenia również eksportuje ten produkt, chociaż jej udział w rynku jest znikomy, ponieważ tutejszy potencjał nie został jeszcze wykorzystany.

Tamtego dnia w połowie czerwca Amoani i jej córka, podobnie jak wiele innych matek i ich dzieci, spędziły większość dnia w krzewach, zbierając gumę w pobliżu wioski Lonyamile. 

Amoani zamierzała zważyć gumę w sklepie Yopokori i podzielić ją na dwie porcje. Jedną chciała sprzedać Yopokori, a drugą bezpośrednio kupcowi, gdyby tylko pojawił się w miasteczku. W ten sposób zarobiłaby więcej. „Dzięki temu mam codziennie trochę pieniędzy na jedzenie dla moich dzieci. Inaczej chodziłyby spać głodne” – tłumaczy Amoani.

Po drugiej stronie wzgórz Lonyamile dzieci Amosa Ekitali powoli zaganiają owce i kozy do przydomowej zagrody. Dziewięcioletni syn Amosa dzierży w dłoniach laskę, żółty kanister na wodę i małą czerwoną torebkę z gumą arabską, którą zebrał tego dnia.

Wszyscy trzej synowie Amosa – w wieku od siedmiu do czternastu lat – zbierają gumę każdego dnia, gdy tylko wychodzą na pastwiska.

Jeden z nich prowadzi kozy i owce. Zwierzęta lubią smak gumy, trzeba więc konkurować z nimi o żywicę. Małpy również gustują w gumie arabskiej. Czasami Ekitala sam zagania kozy, aby wszyscy jego synowie mogli zebrać jak najwięcej drogocennej substancji.

W maju chłopcy Ekitali zebrali 15 kg gumy, którą ojciec przechowywał w domu niedaleko centrum Kaaling. Kiedy przyszedł kupiec, Ekitala zarobił 2700 szylingów kenijskich (27 dol.). To były dobre pieniądze dla jego rodziny – kupili artykuły gospodarstwa domowego, np. cukier, olej i mąkę. Ekitala jest członkiem grupy Kaaling Gum Arabic. Grupa ta, utworzona w 2015 r., skupuje gumę arabską od zbieraczy i odsprzedaje ją firmie Acacia EPZ Ltd z siedzibą w Nairobi, która zajmuje się jej eksportem. Członkowie grupy mogą również sami hurtowo sprzedawać zgromadzone zapasy produktu.

Amoani budzi się wcześnie rano, aby zbierać żywicę z córką i synem. Często udaje się w okolice wzgórza Ngutumait. Następnego ranka Yopokori każe jej posortować gumę i lepiej ją wysuszyć. Tym razem Amoani nie zdołała wcześnie zacząć pracy, ponieważ zaginęło jej stado kóz. Obawiała się, że kozy mogły zostać zaatakowane przez dzikie zwierzęta. Na szczęście odnalazły się całe i zdrowe, lecz kobieta spóźniła się na zbiórkę gumy.

Tamtego popołudnia, z rocznym synem przywiązanym do pleców i trzyletnią córką podążającą tuż za nią, Amoani wyruszyła na wzgórza w pobliżu Lonyamile, nie tak daleko od miasta. Pokonała koryto wyschniętej rzeki Kaaling, minęła swą rodzinną wioskę Nyangamunyen i dotarła do wzgórz Lonyamile, gdzie zabrała się do pracy. Uzbrojona w sekator zaczęła nacinać korę akacji senegalskiej. „W ten sposób drzewo zaczyna «krwawić», a ja mogę kilka dni później zebrać żywicę” – tłumaczy Amoani.

 

Po prawie godzinie wypełnionej bólem pleców i niebezpiecznymi spotkaniami z kłującą rośliną Amoani może wracać do domu i ugotować obiad dla swojej rodziny. Modli się, aby ściekająca z drzewa guma przetrwała apetyt kóz, owiec i małp oraz wzrok innych zbieraczy. Tutejsza ziemia należy do społeczności Turkana. Każdy może w dowolnym miejscu swobodnie wypasać zwierzęta gospodarskie i zbierać gumę arabską.

 

To jedno z wyzwań, z którymi muszą poradzić sobie Amoani oraz inni zbieracze, aby więcej zarabiać na zbiorze. Sam Nyaboga, dyrektor wykonawczy Acacia EPZ, zgadza się, że to problem. Ma jednak nadzieję, że dzięki grupowemu szkoleniu dla zbieraczy, które organizuje jego przedsiębiorstwo, lokalni mieszkańcy będą lepiej wykorzystywać zasoby gumy arabskiej.

Inne wyzwania stojące przed handlem gumą arabską? Wg Nyabogi to przede wszystkim dostępność ogromnych połaci hrabstwa Turkana oraz innych części północnej Kenii, gdzie również zbiera się tę substancję.

Kolejną kwestią jest niepewna sytuacja wewnętrzna spowodowana konfliktami między plemionami o zasoby, zwłaszcza o wodę i pastwiska dla zwierząt gospodarskich. „Kontynuacja obecnych działań będzie korzystna dla ludzi mieszkających na tych obszarach” – twierdzi Nyaboga. Dodaje, że guma arabska jest alternatywnym źródłem utrzymania – uniezależnia od dochodu z hodowli żywego inwentarza.

Następnego dnia Amoani udała się na wzgórza Ngutumait już o szóstej rano. Zbierała tam gumę przez kilka tygodni, zanim pawiany zaczęły żer, a kozy wypuszczano na pastwiska. Już o siódmej przechodziła od jednego drzewa do drugiego, zbierając żywicę w miejscach, w których pojawiała się na korze. Przemieszczała się z jednego zbocza na drugie, unikała luźnych skał i cierni. Trzy godziny później zakończyła pracę, wypełniwszy połowę torby gumą arabską.

 

W maju Amoani zebrała 45 kg gumy – był to jeden z najlepszych wyników w jej grupie. Członkowie Lomuria Gum Arabic Group zebrali w sumie 220 kg żywicy. Lomuria to jedna z trzech grup zbieraczy gumy arabskiej w Kaaling, która nie tylko zbiera, lecz także kupuje gumę od innych zbieraczy, aby odsprzedać ją Acacii EPZ za 180 szylingów kenijskich (1,80 dol.) za kilogram.

Ceny skupu różnią się w zależności od grupy, a każda z nich dąży do zysku w wysokości ok. 20 szylingów (20 centów amerykańskich) za kilogram. Ekitala i Amoana twierdzą, że ta kwota i tak jest niska. Podobnie uważa Felistas Nalila, przewodnicząca Lomuria Gum Arabic Group. „Chcemy 250 szylingów za kilo, a nawet więcej” – lokalna liderka zdecydowanie stawia sprawę.

Cena gumy arabskiej jest niska, ale Amoani wierzy, że jej zbiór stanowi dla niej wybawienie. Kobieta prowadzi sklep w centrum Kaaling, w którym sprzedaje artykuły gospodarstwa domowego – cukier, sól i tłuszcze kuchenne. Zapewnia jednak, że więcej zarabia na gumie arabskiej niż w swoim sklepie. „Muszę wstawać wcześnie każdego dnia, żeby razem z dziećmi zbierać gumę, bo w sklepie nie zarobię wystarczająco dużo, aby pokryć nasze codzienne wydatki” – tłumaczy. Amoani i jej mąż mają również 40 kóz. Czasami sprzedają kilka zwierząt, by opłacić czesne w szkole dzieci. Dawniej hodowali także bydło, susza jest jednak w ostatnich latach coraz poważniejsza, a kozy wydają się bardziej odporne na warunki atmosferyczne niż bydło. 

Acacia EPZ, nabywca gumy arabskiej, jest wspierana przez organizację Self-Help Africa za pośrednictwem funduszu AgriFI Kenya Challenge Fund, którego celem jest włączenie większej liczby rolników do łańcucha wartości, stworzenie większej liczby miejsc pracy i zwiększenie powierzchni upraw w ramach rolnictwa przyjaznego klimatowi. Karaya Karugu z Self-Help Africa twierdzi, że fundusz ma nadzieję dotrzeć do 100 tys. rolników, stworzyć 10 tys. miejsc pracy i objąć 20 tys. ha upraw działalnością rolniczą korzystną dla klimatu. Acacia EPZ jest firmą prywatną, jedną z 34 finansowanych przez AgriFI Kenya Challenge Fund.

Jednym z obszarów, na których skupiał się fundusz na poziomie propozycji, było zarządzanie środowiskowe. Wg Karugu mieszkańcy Turkany i całej północnej Kenii to pasterze, których dotknęły zmiany klimatyczne, drastycznie zmieniając ich źródła utrzymania. „Jaką mają alternatywę? Ich główną generującą dochody działalnością jest hodowla zwierząt gospodarskich, a oprócz tego zbieranie drewna opałowego, drewnianych pali i produkcja węgla drzewnego. Guma arabska jest przyjazna środowisku, ponieważ mieszkańcy Turkany zostali przeszkoleni w zakresie jej zrównoważonego zbioru i dbania o rośliny” – mówi Karugu.

Kenya Forestry Research Institute, instytucja rządowa, pomogła Acacia EPZ w szkoleniu zbieraczy i mapowaniu obszarów porośniętych akacją senegalską. Było to idealne rozwiązanie dla rozwoju handlu gumą arabską jako źródła utrzymania, ponieważ badania wykazały, że handel miał wcześniej głównie nieformalny charakter ze względu na nieodpowiednie rozwiązania marketingowe wynikające z niesprzyjającego środowiska biznesowego.

W 2016 r. Kenya Forestry Research Institute, The Kenya Forest Service i Stowarzyszenie Gumy Arabskiej przygotowały raport na temat promocji gumy arabskiej i kadzidła jako alternatywnego źródła utrzymania w hrabstwie Turkana. W raporcie stwierdzono, że roczne światowe zapotrzebowanie na gumę arabską wynosi 100 tys. t przy podaży ok. 70 tys. t. Autorzy raportu przewidywali wzrost popytu do 150 tys. t do 2020 r. i oszacowali, że potencjał produkcji gumy arabskiej w hrabstwie Turkana wynosi 150 t i jest najwyższy w Kenii.

Według TrendEconomy globalny import gumy arabskiej przekroczył w 2019 r. wartość 319 mln dol. Trzema największymi importerami były Francja, USA i Indie z udziałem odpowiednio 20%, 9% i 8%. Sudan to największy producent gumy arabskiej, ale to Francja jest jej największym eksporterem już po przetworzeniu – wg Banku Światowego w 2019 r. handel gumą arabską we Francji był wart 131 mln dol.. Mimo tego guma arabska nadal stanowi jeden z najważniejszych produktów eksportowych Sudanu.

Mimo ogromnych zasobów hrabstwo Turkana, które ma powierzchnię równą Irlandii (68 680 km2), nie potrafi jeszcze w znaczący sposób wykorzystać handlu gumą arabską i kadzidłem. Hrabstwo liczy 926 976 mieszkańców, a ponad połowa
połowa z nich ciągle walczy z głodem z powodu suszy oraz innych konsekwencji zmian klimatycznych
. Dzieje się tak dlatego, że wysoki odsetek mieszkańców Turkany utrzymuje się z hodowli zwierząt.

Wraz z rozwojem alternatywnego źródła dochodu może się to jednak zmienić. Zdaniem Karugu szczególnie interesująca była propozycja Acacia EPZ dotycząca szkolenia większej liczby osób w zakresie zbierania gumy arabskiej. Acacia EPZ obiecała dotrzeć do 7 tys. zbieraczy żywicy. Jak dotąd pracuje dla niej blisko 3 tys. ludzi, a liczba ta stale rośnie, podobnie jak ilość zebranej gumy. Karugu sądzi, że ​​model firmy odmieni los mieszkańców hrabstwa Turkana i wielu innych miejsc, w których działa Acacia EPZ. „Firma jest obecna na obszarach słabo rozwiniętych i zaniedbanych. Angażuje się w rozwój łańcucha wartości oraz poprawę ilości i jakości gumy arabskiej” – zauważa Karugu. Acacia EPZ zbiera gumę również w sąsiednich hrabstwach Samburu, Marsabit i Isiolo.

Integralną część handlu gumą, podobnie jak kadzidłem, stanowi jakość towaru, która zależy głównie od tego, w jaki sposób jest on zbierany i traktowany przed odebraniem przez kupca. Mimo przeszkolenia w zakresie obchodzenia się z gumą zbieracze nadal stosują podczas zbiorów prymitywne metody pracy. Większość z nich, zamiast używać sekatorów, polega na działalności kóz, które żerując, nacinają zębami korę drzew. Być może powodem takiej sytuacji jest przyjęty model szkolenia, w którym kilku posiadających odpowiednią wiedzę członków społeczności miało przekazać doświadczenie innym zbieraczom, co niezbyt się sprawdziło. Korzystanie z sekatorów daje pewność, że z drzewa zacznie płynąć żywica i kilka dni później będzie można ją zebrać.

Wspólnotowy model posiadania ziemi również może być czynnikiem zniechęcającym członków społeczności do nacinania kory drzew w celu zbierania lepszej jakości gumy. Załóżmy, że jedna osoba poświęca na to swój czas i energię, a inny członek społeczności zbiera gumę z tego samego miejsca, ponieważ nikt nie zgłasza indywidualnych roszczeń do określonego obszaru. „Jeśli naciąłem wiele drzew, które puszczą żywicę, skorzystają na tym inni ludzie, a nawet kozy czy małpy. Cały mój wysiłek na nic” – podsumowuje Amoani.

Oprócz początkowych problemów, które, jak powiedział Nyaboga, zostaną rozwiązane w miarę rozwoju projektu, można dostrzec korzyści płynące z handlu gumą arabską. „Wierzę w odpowiednio zmotywowaną ochronę przyrody, która oznacza żywność na stole. Wierzę w konkretne strategie ochrony, a nie kwestie abstrakcyjne. Czy mówimy o zagwarantowaniu żywności, gdy poruszamy temat ochrony przyrody?” – pyta Nyaboga i ręczy, że celem jego firmy jest upewnienie się, iż ludzie rozumieją potencjał ekonomiczny zasobów znajdujących się na ich terenie. W Kaaling są trzy stacje przechowywania gumy arabskiej utworzone przez trzy grupy zbieraczy gumy, którzy przynoszą tam małe torebki surowca. Gumę się tam waży, a zbieracze dostają zapłatę. Do placówki prowadzonej przez Yopokori przychodzi nawet kilkunastu zbieraczy dziennie. Wielu z nich przynosi gumę w zamian za mąkę kukurydzianą, olej lub cukier. „Czasami można przynieść nawet 5 lub 10 kg gumy. Wiele zależy od tego, jak długo się ją zbiera” – podsumowuje Yokopori.