Plemiona w meksykańskim stanie Oaxaca zakładają własne szkoły na wszystkich poziomach, by uczyć dzieci i młodzież o życiu ich społeczności. W ten sposób chcą zachować strukturę i rdzenną kulturę tego regionu. Niezależna edukacja jest też odpowiedzią na niski poziom wykształcenia.
Szkoła w Santa Catarina Lachatao nie ma jeszcze własnego budynku, ale już chodzi do niej większość dzieci w wiosce. Podczas naszej wizyty pani prezydent miasta Regina Alavéz Hernández powiedziała, że tylko ośmioro dzieci nadal uczęszcza do szkoły prowadzonej przez rząd.
Decyzja o założeniu własnej szkoły została podjęta przez rodziców. Jeden z nich, Juan Santiago, tak tłumaczy powody tej decyzji: – Jeśli nasze dzieci wyjadą z wioski, by uczyć się gdzie indziej, to kto będzie tu walczył, jeśli zajdzie taka potrzeba? Dzieci i młodzież są naszą przyszłością, więc zdecydowaliśmy, że lepiej zacząć już teraz, bo inaczej może być za późno.
Rodzice z wioski poczuli, że państwowa szkoła nie uczy ich dzieci odpowiedniego szacunku do kultury i tradycji ani umiejętności niezbędnych do życia w tej grupie.
– W przeszłości młodzi ludzie wyjeżdżali i zapominali o swojej wsi – mówi Regina Alavéz Hernández. – Osoby starsze i inni ludzie z odpowiednią wiedzą uczą teraz dzieci na podstawie swoich własnych doświadczeń. W ten sposób, gdy starszyzna pewnego dnia opuści społeczność, pozostali będą pamiętali o swoim dziedzictwie.
Szkoła działa od pięciu lat i prowadzi zajęcia dla uczniów szkół podstawowych i licealistów. Czworo nauczycieli (dwoje pochodzi z Santa Catarina Lachatao, a dwoje pozostałych z innych części Meksyku) pracuje w szkole za niewielkie pieniądze. Ich zakwaterowanie i wyżywienie opłacają rodzice, którzy biorą też udział w procesie kształcenia najmłodszych.
– Nie nazywamy tego nauczaniem, ale przekazywaniem wiedzy. Są rzeczy, których nie można się nauczyć w pomieszczeniach. By je poznać, trzeba wyjść, chodzić, biegać, czuć. Dlatego zabieramy dzieci na pola – tłumaczy Santiago.
Mimo że szkoła realizuje krajowy program nauczania, prowadzone są także zajęcia pozalekcyjne, takie jak nauka używania różnych ziół, prace w polu lub lekcje języka zapoteckiego. – Jeśli zapomnimy o naszym języku, stracimy też naszą tożsamość. Obecnie w Lachatao tylko starsi się nim posługują – mówi Alavéz Hernández. Zajmuje się ona również gotowaniem w restauracji prowadzonej przez lokalną społeczność. Inni rodzice rotacyjnie pracują we wspólnej firmie ekoturystycznej i część zysku przeznaczają na szkołę.
Obecnie ich szkoła nie jest certyfikowana przez państwo. Alavéz Hernández wyjaśnia, że gdyby stali się częścią systemu, musieliby przestrzegać jego zasad. Na razie więc uczą swoje dzieci samodzielnie, choć uzyskane przez nie świadectwa mogą nie zostać oficjalnie uznane. Mimo to Lachatao nie jest jedyną społecznością, która prowadzi taki projekt.
Według Banku Światowego stan Oaxaca ma jeden z najgorszych systemów szkolnictwa wyższego w Meksyku. Raport z 2013 r. mówi, że tylko co piąte tamtejsze dziecko, które rozpoczęło naukę na poziomie podstawowym, dotarło na studia. Jednym z najczęstszych powodów porzucenia nauki jest trudna sytuacja finansowa rodzin.
Ci zaś, którzy opuszczają wioskę w poszukiwaniu wyższego wykształcenia, zwykle zostają w miastach. – Młodzi ludzie opuszczają wioskę, aby studiować, ale uczelnie przygotowują ich do funkcjonowania na rynku pracy, a nie do działania na rzecz społeczności. Gdy dostaną dyplom, trudno im następnie wrócić i rozpocząć pracę np. jako policjant. Dlatego często nie decydują się na powrót w rodzinne strony – zdradza Jaime Martínez Luna.
Zapoteccy intelektualiści wraz z innymi badaczami działającymi w stanie Oaxaca pracują nad stworzeniem Autonomicznego Uniwersytetu Społecznego, który mógłby rozwiązać oba problemy. Dzięki temu, że uniwersytet miałby osiem kampusów w całym stanie, studenci nie musieliby podróżować do innych miast. To z kolei sprawiłoby, że ich studia byłyby tańsze. Jednocześnie uniwersytet ma być instytucją wielojęzyczną, która czerpałaby z doświadczeń wspólnoty w zakresie zarówno programu nauczania, jak i działań badawczych. Pomogłoby to zachować styl życia rdzennej ludności.
– Zwłaszcza w Oaxaca społeczny uniwersytet jest bardzo potrzebny. Jego powstanie potwierdziłoby, że tutejsi ludzie są w stanie sami kształtować własną przyszłości – mówi Luna.
Uczelnia będzie niezależna od państwa w zakresie tworzenia własnych programów, zasad, jak również procesów administracyjnych. Kraj ma ją jednak wspierać finansowo. Martínez Luna wyjaśnia, że ze względu na społeczny sposób funkcjonowania uniwersytetu jego koszty będą znacznie niższe niż zazwyczaj. – Potrzebujemy 5% tego, co zwykle dostają publiczne uczelnie. Będziemy funkcjonować na podstawie pracy zbiorowej. Nie myślimy w kategoriach wyzysku, lecz współpracy nas wszystkich.
Wspólna praca będzie nie tylko sposobem na finansowanie działania uniwersytetu, ale także metodą przekazywania wiedzy. – Nie będziemy uczyć na podstawie podręczników, tylko poprzez działania, pracę i służbę – mówi Martínez Luna.
Uniwersytet chce także zmienić charakter pracy nauczyciela, bo dziś często postrzega się to stanowisko jako przedłużenie aparatu władzy. – Uniwersytet będzie wszędzie w stanie Oaxaca. Jako że wiedza nie jest zamkniętym konceptem, wszyscy mogą uczestniczyć w jej szerzeniu. Jak to jednak bywa, realizacja tego projektu będzie rozłożona w czasie – dodaje Martínez Luna.
Trwają już debaty z przedstawicielami rządu. Projekt uniwersytetu został zaprezentowany w lokalnym parlamencie i niedługo szkoła powinna zacząć działać na wszystkich poziomach.
Bez względu na to, czy istnieją instytucje edukacyjne, wiedza jest przekazywana na co dzień między członkami wspólnoty. – Najlepiej uczyć się na przykładzie – mówi Baltazar Hernández Baustista o tzw. kulcie cargos.
Wspólna praca, kult cargos i uczestnictwo w zgromadzeniach – te filary wspólnoty są dla jej członków okazją do nauki. Wszyscy ci, którzy przeszli przez kilka obrzędów cargos i regularnie przychodzą na zgromadzenia, mają szeroką wiedzę na temat zagadnień omawianych na forum społeczności. Uczą się poprzez działanie.
Jednocześnie rdzenne społeczności w Oaxaca nadal cenią sobie wiedzę o starszyźnie w swoim regionie. Dla przykładu: Juan Santiago nazywa wszystkie starsze osoby z wioski abuelos y abuelas – dziadkami i babciami. Szacunek dla tej części społeczności pozwala mieszkańcom stanu Oaxaca czerpać z jej doświadczeń.