Wczesny niedzielny poranek. Otwarta kuchnia jednego z domów w Santa María Yavesía pachnie świeżo przygotowanym mięsem do tacos, które wkrótce zostaną nam podane na śniadanie. Kilku głodnych mieszkańców siedzi przy jedynym stole, ustawionym na tarasie domu. Popijając kawę, Eliel Cruz Pérez wspomina walki o zachowanie różnorodności biologicznej 9 tys. ha dziewiczych lasów.
– Każdego dnia o czwartej po południu samochód przywoził do lasu pięciu mężczyzn, a pięciu, którzy spędzili tam poprzedni dzień, wracało do wioski. Były dni, kiedy mieliśmy tak mało jedzenia, że wrzucaliśmy kilka ziemniaków do popiołu z ogniska i to było wszystko, co jedliśmy. Tak przez trzy lata patrolowaliśmy ten teren – mówi.
Eliel przywołuje czasy, kiedy wieśniacy z Santa María Yavesía próbowali bronić swoje środowisko naturalne przed wyrębem prowadzonym przez firmę Fábricas de Papel Tuxtepec, która od końca lat 50. do połowy lat 80. otrzymywała od rządu meksykańskiego koncesję na działalność na tym terenie.
W 1910 r. chłopi w całym Meksyku, dowodzeni przez Emiliano Zapatę na południu i Pancho Villę na północy kraju, rozpoczęli rewolucję pod hasłem „Tierra y libertad” („Ziemia i wolność”). Obalili dyktatora Porfirio Díaza, a chociaż społeczne niepokoje trwały przez lata, wydarzenia te doprowadziły do uchwalenia pierwszego prawa rolnego, dzięki któremu ziemia trafiła do ludzi. Jednym z kamieni milowych w dążeniach do posiadania ziemi i prawa do jej ochrony, które zostało wywalczone podczas rewolucji meksykańskiej, był art. 27 konstytucji Meksyku z 1917 r. Społeczności uzyskały podmiotowość prawną, mogły sprawować kontrolę nad swoimi gruntami i ich użytkowaniem. W Meksyku istnieją dwa rodzaje zarządzania gruntami przez wspólnotę: tzw. ejidos lub wspólnota agrarna.
Mimo że ludy tubylcze nabyły prawa do ziemi od czasu jej redystrybucji po rewolucji, ekspansja gospodarcza po II wojnie światowej spowodowała, że rząd federalny traktował lasy jak zasoby publiczne. W zamian za opłatę za wycięte drewno, która i tak była poniżej wartości rynkowej, w 1956 r. rząd przyznał korzystne koncesje dwóm przedsiębiorstwom leśnym: Fábricas de Papel Tuxtepec (FAPATUX) i Forests of Oaxaca. Koncesje te wygasły dopiero w 1983 r. Ponadto w kopalniach, często będących własnością firm z udziałem kapitału zagranicznego, prowadzono inne działania szkodliwe dla środowiska naturalnego.
– Gdy wieśniacy widzieli w górach ludzi, którzy nie pochodzili z naszej miejscowości, zgłaszali to gminie. Następnie dzwon na wieży ogłaszał pilne spotkanie społeczności i podejmowano decyzję, aby następnego dnia udać się na patrol. W ten sposób staraliśmy się powstrzymać obcych przed zabieraniem naszego drewna – opowiada Eliel.
– Pamiętam, jak byłam małą dziewczynką i przygotowywałam tacos dla mojego dziadka, zanim udał się na patrol w lesie. Nie brano ze sobą żadnej broni, chodziło tylko o obecność na miejscu – dodaje siostra Eliela, Rosa. Nikt nie płacił za patrolowanie. A tacos, które Rosa przygotowywała, składało się jedynie z ziemniaków, nie było ich stać na mięso.
Sytuacja w Santa María Yavesía w regionie Sierra Juárez, zwanym również Sierra Norte, położonym na północ od miasta Oaxaca, nie była wyjątkowa. Wszędzie wylesianie i wydobycie miały podobny, negatywny wpływ na środowisko i życie ludzi.
Przez dziesięciolecia społeczności tubylcze były niemymi świadkami znikania lasów, zanieczyszczania wód i chorób mieszkańców. Grupy te nie miały żadnych korzyści z eksploatacji przyrody, a jeżeli już, to bardzo małe. Firmy i rząd, chociaż obiecywały sprawiedliwszy podział dóbr, były napędzane i zaślepione wzrostem gospodarczym.
– Wybudowali drogę, by sprowadzać drewno z Ixtlán de Juárez do miasta Oaxaca, ale nigdy nie rozmawiali ze wspólnotami o działaniach związanych z pozyskiwaniem drewna. Jedyne, co firma nam dała, to zatrudnienie – mówi Mauro Hernández, odpowiedzialny za należącą do wspólnoty firmę produkującą meble w Ixtlán de Juárez, stolicy regionu Sierra Juárez.
W Santa Catarina Lachatao wspólnota na początku zgodziła się na pozyskiwanie drewna przez zewnętrzną firmę. Jednak eksploatacja lasów wspólnoty okazała się zbyt duża, a firma – zbyt chciwa. – Przedstawiciele naszej starszyzny twierdzili, że firma ma zaznaczone niektóre drzewa do wycięcia. Tylko że płacono jej za ilość wyciętego drewna, wycinała zatem więcej i więcej – przypomina sobie Juan Santiago z Lachatao. – A eksploatacja lasów powodowała niedobór wody.
W Capulálpam de Méndez ludzie zauważyli, że woda w strumieniach została zanieczyszczona rtęcią wykorzystywaną do wydobywania złota i srebra w Natividad, wiosce leżącej na terytorium gminy. Górnicy, którzy spędzili lata, pracując w kopalni, również narzekali na gorsze zdrowie. Wieśniacy zaczęli sprzeciwiać się interesom firmy.
Według badań opublikowanych w „Nature” w 2015 r. od początków ludzkiej cywilizacji prawie połowa wszystkich światowych lasów (46%) została utracona w wyniku wylesiania. W ciągu zaledwie 50 lat utracono 17% lasów deszczowych.
W Meksyku przez dziesięciolecia trwało ogromne wylesianie. Na przełomie lat 80. i 90. XX w. z tego powodu stracono 746 tys. ha lasów. W drugiej połowie lat 90. XX w. tracono rocznie ponad 800 tys. ha, jak informuje ministerstwo środowiska Meksyku (SEMARNAT). Ostatnie szacunki Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) z okresu od 2005 do 2010 r. mówią o 155 tys. ha terenów wylesionych w tym czasie w Meksyku. Według statystyk Global Forest Watch sytuacja jest zmienna – Meksyk stracił w 2018 r. 262 tys. ha naturalnego lasu. Jednak przedstawiciele SEMARNAT oraz inni naukowcy przyznają, że statystyki dotyczące wylesiania w Meksyku różnią się w zależności od źródeł.
Oaxaca należy do tych stanów, które tracą najwięcej lasów rocznie. Są jednak regiony, gdzie wylesianie maleje. Dzieje się tak np. w Sierra Norte. Wylesianie wynika głównie ze zmiany sposobu użytkowania gruntów i przekwalifikowania lasów na grunty rolne.
Poszukiwanie surowców mineralnych, górnictwo, wydobycie ropy i gazu, gospodarka leśna, pożary i rolnictwo są najczęstszymi przyczynami wylesiania nie tylko w Meksyku, ale na całym świecie. Korporacje, które chcą wypracować zysk, wykorzystują zasoby naturalne, bardzo często z błogosławieństwem lokalnych władz, a także rządów tych państw, do których ostatecznie trafiają pozyskane surowce i towary. Tylko że korporacje nigdy nie biorą na siebie winy za niszczenie środowiska naturalnego. Zamiast tego wywierają presję na nas, na jednostki, abyśmy zmienili nasze nawyki, co pozwoli uniknąć katastrofy, którą może przynieść kryzys klimatyczny.
W społecznościach w stanie Oaxaca, w północnej części pasma górskiego Sierra Juárez, te niedotrzymane obietnice rozwoju doprowadziły do silnego ruchu społecznego w połowie lat 80. Rdzenne grupy, które miały dość życia w zniszczonym środowisku naturalnym, zjednoczyły się, by odzyskać prawa do swoich lasów. Postanowiły prowadzić rozmowy i negocjacje z rządem Meksyku.
Mieszkańcy daleko położonych od cywilizacji wiosek, oprócz uprawiania żywności ekologicznej i segregowania śmieci, starali się odzyskać kontrolę nad tym, co dla nich ważne – nad miejscem, z którego pochodzą ich przodkowie oraz ich zasoby naturalne. Region, gdzie znajdują się odwiedzane przez nas wioski, wykazuje przyrost o 3,3% lasów sosnowo-dębowych w ciągu ostatnich 20 lat.
– Kiedy zbudujesz lepszą drogę do Lachatao? – pytam, gdy Ali Santiago Hernández prowadzi nas wyboistą drogą do swojej wioski, położonej na wysokości ponad 2 tys. m n.p.m. Wioska poniżej Lachatao buduje nową, betonową drogę w ramach programu rządowego. Pieniądze trafiają bezpośrednio do społeczności, a mieszkańcy danego miejsca muszą sami wykonywać projekty infrastrukturalne. Oprócz nowej drogi zagwarantowane jest także zatrudnienie dla kilku mieszkańców wsi.
– Nie chcemy betonowej drogi. Nie pozwala ziemi oddychać – odpowiada Ali Santiago.
Być może jest to skrajna postawa, ale mówi o tym, jaki stosunek do środowiska ma rdzenna ludność w stanie Oaxaca. Jej przedstawiciele uważają się za część natury, nie stawiają się ponad nią. Współżyją z otoczeniem. I tak jest od pokoleń.
– Kiedy byłem dzieckiem i chodziłem z dziadkiem do lasu, mówił mi: „Nie rób hałasu, bo obudzisz tych, do których należą góry. Weźmiemy tylko potrzebne drewno i wrócimy”. Dzięki tym legendom, mitom i rytuałom nauczyliśmy się współistnieć z naturą – wyjaśnia Fernando Ramos Morales, profesor z Universidad de la Sierra Juárez.
We wszystkich wioskach rytuały – w tym ofiary dla matki natury – są szczególnie ważne w wybrane dni roku, zwykle te związane ze zbiorami plonów lub świętowaniem różnych zjawisk przyrody i historycznych momentów z życia wspólnot. Jeszcze nie tak dawno temu Zapotekowie grzebali w ziemi na terenie wioski pępowiny niemowląt, aby w ten sposób podkreślić związek, jaki mają z miejscem, z którego pochodzą.
– Nie postrzegamy tutejszej przyrody jako szansy na biznes, jako zbiorowiska zasobów naturalnych, które należy eksploatować w sposób irracjonalny. Żyjemy w harmonii ze środowiskiem. Szanujemy przyrodę i wszystkie ekosystemy – wyjaśnia Francisco Luna García z Sekretariatu Dóbr Wspólnych w Ixtlán de Juárez. Jest on odpowiedzialny za terytorium należące do miasta będącego jednocześnie siedzibą gminy.
Region Sierra Juárez to jedno z najbardziej różnorodnych biologicznie miejsc w całym Meksyku, czyli kraju i tak bardzo zróżnicowanym pod tym względem. Rdzenne społeczności zamieszkują tylko 22% powierzchni Ziemi, a teren przez nie zajmowany jest domem dla 80% przedstawicieli światowej flory i fauny.
– Natura była tutaj pierwsza, przed nami. Kiedy tu przyszliśmy, byliśmy częścią fauny tego miejsca – wyjaśnia Jaime Martínez Luna, jeden z intelektualistów zapoteckich. – Konieczne jest poznanie tej ziemi, na której żyjemy. Musimy wiedzieć, jak z niej korzystać. Tak abyśmy mogli korzystać z niej wszyscy.
Związek z zamieszkiwaną przez nich ziemią jest pierwszym filarem, na którym opiera się życie większości grup w stanie Oaxaca. Prawomocny system zarządzania wspólnotą zwany praktykami i zwyczajami (usos y costumbres) obejmuje dwa filary: walne zgromadzenie, które jest najwyższym autorytetem we wspólnocie, oraz system cargos i pracy zbiorowej. Czwarty filar, nie mniej ważny, to uroczystości wspólnotowe.
Wszystkie te filary składają się na sposób życia, który społeczności w stanie Oaxaca nazywają comunalidad – wspólnotą. Wspólnota jest tym, co pozwoliło im stworzyć wzorowy region pod względem zrównoważonej gospodarki leśnej na świecie.