„Stanowimy wspólnotę, przeciwieństwo jednostki. Nasze ziemie są własnością wspólnoty, nie prywatną. Dzielimy się, zamiast konkurować. Nasza kultura opiera się na politeizmie, nie na wierzeniach monoteistycznych. Wymieniamy się dobrami, nie robimy interesów. Różnorodność, a nie równość, bo w imię równości jesteśmy ciemiężeni. Jesteśmy niezależni, a nie wolni. Władają nami autorytety, nie monarchowie.”
Jaime Martinez Luna „Eso que llaman la comunalidad” („To, co zwą wspólnotą”)
Większość społeczności w stanie Oaxaca rządzi się swoimi prawami, zarówno pod względem kultury, jak i ekonomii. Tak jak każdy stworzony przez ludzi system wartości na świecie, ten również wiąże się z pewnymi wyzwaniami. Dlatego system wspólnotowy występuje tu w różnych formach. Istnieją wspólnoty bardziej i mniej rygorystyczne, przy czym większość z nich jest gdzieś pośrodku. Na przykład w niektórych regionach w stanie Oaxaca system wspólnotowy, jego praktyki i zwyczaje są stosowane również w uprawie i czerpaniu zysków z marihuany.
Kolejnym wyzwaniem dla miejscowych społeczności jest ich lokalny patriotyzm. Niektóre z nich zdają się być bardziej zamknięte dla gości z zewnątrz. Członkowie tych społeczności myślą raczej w kategoriach „my” niż tylko „ja”, ale jako całość grupy te są bardziej skupione na własnych celach. Skutkiem tego są istniejące w ramach regionu podziały i rywalizacja pomiędzy wspólnotami.
Zapotecki intelektualista Jaime Martínez Luna wraz z badaczami z Universidad de la Sierra Juárez: Mario Fernando Ramosem Moralesem i Mario Fente oraz naukowcem z Universidad de la Tierra w Oaxaca, Arturo Guerrero, rozmawiają o tym, czy system wspólnotowy może stanowić alternatywę dla kapitalizmu w innych częściach świata i w jaki sposób, jeśli w ogóle, mógłby się przyjąć w innych miejscach. Wyrażają też swoje opinie na temat takich zjawisk jak indywidualizm, brak poszanowania wartości i moralności oraz trwających epokowych przemian.
Arturo Guerrero:Nie sądzę, żeby można było wdrożyć taki system gdziekolwiek indziej, ponieważ jest on ściśle związany z tym obszarem i jego historią. Może on posłużyć jako inspiracja, nie jako recepta, bardziej jako źródło nadziei.
Pierwszy krok to zmiana podejścia w kwestii dzielenia się, dawania, opieki nad innymi członkami społeczności, spędzania z nimi czasu. Moim zdaniem [osoby, które szukają takiej inspiracji – przyp. tłum.] mogą na początku przyjrzeć się filarom swojej społeczności: swoim ziemiom, władzom, pracy w ramach wspólnoty i wspólnym celebracjom. Na początek obszar wspólnoty może obejmować jakąś wspólną przestrzeń, niekoniecznie fizyczną. Chodzi raczej o rodzaj sieci relacji, o wspólnotę.
Fernando Ramos: Kilka lat temu mieliśmy taki przypadek z udziałem młodych ludzi z innego państwa w Ameryce Łacińskiej. Nie pamiętam którego. Przybyli do Oaxaca, aby nauczyć się, jak funkcjonują tutejsze wioski i miasteczka, po czym zabrali ze sobą zdobytą tu wiedzę i zaadaptowali ją na taki sposób, żeby móc wdrożyć podobne zasady w ramach swojej organizacji. Jak to zrobili? Na przykład, jeśli w ramach społeczności są prowadzone wspólne prace, prezydent miasta i miejscowy prokurator generalny przyjmują role liderów. Ludzie ich naśladują. Jeśli oni siądą, żeby odpocząć, inni też będą odpoczywać. A jeśli będą pracować bez wytchnienia, reszta też będzie pracować. Tak musi być, bo liderzy społeczności dają przykład, jak należy się zachować. Ci młodzi ludzie wdrożyli podobne zasady w swojej firmie, w której do tej pory managerowie nie znali swoich podwładnych i vice versa. Sprawili, że managerowie zamieszkali ze swoimi pracownikami, pracowali w tym samym środowisku i stało się to kluczowym elementem metod zarządzania stosowanych w tej konkretnej firmie.
Mario Fuente: Łatwo powiedzieć, że tak, jest to możliwe, ale to by było aroganckie i wyrwane z kontekstu, który różni się znacząco, tak jak różnią się kultury i ludzkie potrzeby.
Jaime Martínez Luna twierdzi, że indywidualizm to fikcja wymyślona w kulturach Zachodu. Posłuchajcie jego rozważań na ten temat.
Fernando Ramos:
Według mnie słowo wolność odnosi się do „nas”, a nie do „mnie”. Im bardziej jestem zaangażowany w ramach mojej społeczności, tym bardziej jestem wolny. To się może wydawać niejasne i sprzeczne, ale wcale tak nie jest. Na przykład niektórzy mogą twierdzić, że migranci, którzy nadal angażują się w ramach społeczności, z której pochodzą, nie są w pełni wolni. Ja uważam, że są bardziej wolni niż pozostali, którzy być może już cierpią z powodu egzystencjalnego kryzysu wynikającego z indywidualizmu. Myślę, że takie osoby mogły już osiągnąć granice tego, kim mogą być jako jednostki i nie wiedzą, co robić dalej.
Zachód utracił większość metanarracji, które nadawały ludzkiemu życiu sens, takich jak rodzina, religia, państwowość, demokracja… Wszystkie te zachodnie metanarracje się walą, a ludzie tracą sens życia. To, co niegdyś stanowiło dla nich drogowskaz, dziś przestaje istnieć, metanarracje są obalane. Pozornie to znaczy, że człowiek staje się wolny i autonomiczny, ale co dalej? W jakim kierunku ma podążać? W tym sensie kapitalizm wykorzystuje powstałą w ten sposób samotność oraz niepewność i zaspokaja je stwierdzeniem: proszę, tu masz wszystko, czego potrzebujesz. Nie musisz mieć Boga, religii, niczego takiego Ci nie trzeba.
Jaime Luna: Jeśli potrzeba wspólnoty wynika z pewnej logiki, z procesu myślowego wywodzącego się z faktu, że wszystkie rzeczy są od siebie zależne, to może stanowić właściwą drogę, ponieważ wzajemną pomoc można uzasadnić jako konieczne uzupełnienie zjawisk gospodarczych. Nie jest to konieczne z punktu widzenia produkcji rzeczy na potrzeby rynku, ale jest wtedy, jeśli tworzymy na potrzeby bezpośredniej konsumpcji. Na przykład, jeśli ty wyprodukujesz więcej cebuli, a ja więcej pomidorów, to możemy się wymienić. W ten sposób spożywamy mniej zasobów z zewnątrz, zasilamy lokalną produkcję i zmniejszamy wpływ czynników zewnętrznych. Tak długo, jak ważniejsze decyzje będziemy podejmować wspólnie, poradzimy sobie sami, niezależnie od obcych wpływów. System wspólnotowy daje taką możliwość, jednak wymaga zmiany podejścia, zmiany postrzegania i rozumienia świata.
Arturo Guerrero: W Universidad de la Tierra badamy pewną hipotezę. Myślę, że wraz z rozwojem wspólnot w Oaxaca, w Andach, czy w innych miejscach, na przykład w Afryce Południowej, będziemy obserwować epokową zmianę: zakończenie ery kolonializmu i rozpoczęcie zupełnie nowego okresu w dziejach ludzkości. Rdzenni mieszkańcy tych regionów nie będą już stanowić problemu, a jego rozwiązanie. Po tej rdzennej stronie wyzwaniem jest zebranie wiedzy i jej kreatywne wykorzystanie w celu stworzenia nowych możliwości w tej nowej sytuacji, to oznacza, że ludy te muszą mieć wystarczająco dużo odwagi, żeby budować nowe procesy cywilizacyjne. Muszą odnaleźć sposób na to, żeby wyjść z roli ofiary i skupić się na rzeczywistych korzyściach, jakie mogą uzyskać.
W tym samym czasie w kulturze zachodniej górują koncepcje przeciwne do systemu wspólnotowego. Ludzkość dzisiaj wierzy, że cywilizacja zachodu osiąga swoje cele, bo jest nadrzędna w stosunku do innych. Zachód musi zrozumieć, że rdzenni mieszkańcy państw, o których mowa, nie dążą do dominacji, ale nie godzą się nadal grać w grę, której reguł nie układały się same. Nie stawiają się ponad nikim, ani nie lekceważą rozwoju cywilizacji. Po prostu narzucanie komuś swoich wizji dzisiaj nie działa, świat dzisiaj opiera się na wiedzy. Niestety, to wizja trudna do przełknięcia dla ego zachodniego świata...