15-letnia Mukta sprawia wrażenie szczęśliwej.
Jej dłonie i stopy są pomalowane henną. Siedzi w słabo oświetlonym pokoju, otoczona świtą kobiet, które nakładają jej makijaż. Rysunek na jej dłoni przedstawia księżyc i gwiazdy, ustawione zgodnie z hinduską tradycją.
W wiosce Gopai, ok. 250 km od Dhaki, stolicy Bangladeszu (to ponad siedem godzin jazdy samochodem), w pobliżu granicy z indyjskim Bengalem Zachodnim, odbywa się aż siedem wesel.
Nastolatka nigdy nie widziała swojego przyszłego męża, ale mówi, że nie jest zmartwiona.
– Wszystko, czego chcę, to spokój i dobrobyt. Brahman to zapewni – twierdzi. [„W hinduizmie i filozofii indyjskiej Brahman to moc zawarta w wypowiadanych formułach ofiarnych, absolut”].
Sytuacja zmienia się, gdy następuje chwila zaślubin. Mukta upada na ziemię, zwija się w pozycję embrionalną i krzyczy. Jej drobne ciało okrywa sari. Blask znika z jej twarzy. Ludzie próbują podnieść Muktę, ta jednak odmawia. Matka i kuzynka chwytają ją za ramiona.
Na zewnątrz wszyscy tańczą. Rytm wyznaczają bębny i muzyk, który gra na organach podłączonych do głośnika zamontowanego na rowerze. Goście weselni sypią ryż i sztuczny śnieg malowany farbą w sprayu.
Najpierw trzeba złożyć ofiarę ognia, zwaną panigraheną.
Para siedmiokrotnie porusza się po obwodzie koła. Po siódmym przejściu Mukta klęka, obmywa i całuje stopy swojego męża, Shojona. W ten sposób okazuje mu szacunek.
Państwo młodzi wymieniają kwieciste girlandy i składają sobie święte ślubne przysięgi. Pan młody zawiesza girlandę na szyi panny młodej. Mukta obsypuje włosy pana młodego czerwonym proszkiem, co oznacza, że teraz jest już oficjalnie zamężna. Ani razu nie patrzy prosto w twarz nowemu mężowi i nie przestaje płakać. Jej matka wielokrotnie do niej podchodzi, ociera łzy z twarzy córki i prosi ją, aby ponownie uklękła.
Para zostaje nakryta tradycyjnym materiałem. Zgodnie ze zwyczajem nie dochodzi wtedy do żadnego kontaktu, nie ma rozmowy i dotyku.
– To zajmie kilka dni – mówi ojciec dziewczyny. – Ale dojdzie do nawiązania kontaktu – dodaje.
Hinduskie i muzułmańskie tradycje małżeńskie różnią się między sobą. Koszt tego hinduskiego wesela ponosi rodzina panny młodej. Jej rodzice muszą również zapewnić biżuterię i posag. Są one dodawane do prezentów i towarów, które panna młoda i jej rodzina muszą ofiarować panu młodemu. W rezultacie śluby rujnują biedne rodziny. To problem przesłaniający błogosławieństwo posiadania córki. W 2006 r. organizacja Stop Violence Against Women przepytała 850 rodzin w Bangladeszu w ramach badania Son Preference. 93% rodzin stwierdziło, że wolałoby mieć syna niż córkę.
Teoretycznie przekazywanie posagu jest zakazane w Bangladeszu od 1980 r. W praktyce to jednak utrwalony zwyczaj, zwłaszcza w społecznościach wiejskich, ściśle związany z przemocą wobec kobiet. Według organizacji Odhikar w 2018 r. odnotowano w Bangladeszu co najmniej 142 przypadki przemocy wobec kobiet związane z posagami: 71 kobiet zostało zamordowanych z powodu konfliktów związanych z posagiem, a dwie kobiety popełniły samobójstwo w związku z żądaniami przedstawionymi w sprawie posagu.
W niektórych przypadkach rodziny starają się jak najszybciej wydać dziewczęta za mąż, ponieważ nie wykonują one prac, które przynoszą zarobek. I chociaż mieszkańcy Bangladeszu nie faworyzują już potomków płci męskiej tak jak dawniej, nadal istnieje zjawisko selektywnej aborcji, a nawet zabójstw dziewczynek przy porodzie. Według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych współczynnik urodzeń w Bangladeszu utrzymuje się na stabilnym poziomie w ostatnich dziesięcioleciach – na każde 100 urodzonych dziewcząt przypada 105 chłopców.